Technologia – najlepszy przyjaciel na osiedlu

Wielkie miejskie idee rodzą się dziś na niewielką skalę, ale skalę rewolucjonizującą nasze sposoby zamieszkiwania i organizowania życia w mieście

„Magazyn Miasta”#18: Osiedla już w przedsprzedaży w naszej księgarni na www.magazynmiasta.pl!, a 20 lutego w Empikach i dobrych księgarniach na terenie całego kraju!

Osiedla przyszłości? Jeszcze kilka lat temu wpisanie tej frazy w wyszukiwarce internetowej przyniosłoby pełno wyników takich jak Khazar Island, znane też jako Wenecja Kaukazu, czy pustynny Masdar. Każde z tych rozwiązań przedstawiane było jako zaawansowany technologicznie przełom we współczesnym projektowaniu miast i miało proponować nowe formy organizacji ludzkiego życia – na bogato. Od momentu powstania tych koncepcji czasy diametralnie się zmieniły.

O przyszłości mówimy dziś znacznie skromniej, a popisy architektów i wyścigi na definiowanie przepychu zastąpiła troska o środowisko i chęć podnoszenia jakości życia całej społeczności. I choć nadal powstają inwestycje, w których liczą się spektakularne wieżowce i korzystający z nich nieliczni szczęśliwcy, coraz częściej pojawiają się trendy stawiające na potrzeby większości.

Zamiast więc mówić o kompleksach takich jak licząca 1050 m „Wieża Azerbejdżanu”, coraz częściej skupiamy uwagę na farmach akwaponicznych i sprawdzamy, jak nowoczesna technologia może pomóc miastom funkcjonować w duchu zrównoważonego rozwoju za niewielkie pieniądze. Najlepsze zaś jest to, że wielkie idee rodzą się dziś na niewielką skalę i nie musimy długo czekać na ich realizację.

Tesla w świecie osiedli

Illustration ©EFFEKT

Pierwszym przystankiem w opowieści o sposobach projektowania osiedli mądrze dysponujących zasobami swoich mieszkańców jest projekt ReGen Villages. Jego twórcy mają ambicję stworzenia samowystarczalnego miejsca do życia, które będzie bazowało na swojej własnej energii, przetwarzało odpady i zapewniało mieszkańcom własną żywność i wodę.

Ten eksperymentalny projekt oparty jest na realnych i co najważniejsze – ekonomicznie uzasadnionych założeniach. Jak wiele podobnych inicjatyw wyprzedzających myślenie o możliwych zastosowaniach zasad ekonomii o obiegu zamkniętym, ReGen Villages powstaje w Holandii, a dokładniej w Almere – najmłodszym mieście tego kraju. Zamieszkuje je dzisiaj ok. 300 tys. mieszkańców, a miejsce to ma stać się domem dla kolejnych 200 rodzin.

Gdy James Ehrlich, jeden z twórców ReGen, prezentował założenia tego projektu podczas Biennale Architektury w Wenecji w 2016 roku, mówił, że jest to Tesla w świecie ekologicznych osiedli. Wyrażał w ten sposób rewolucyjne podejście do zamieszkiwania i gotowość wykorzystywania nowoczesnych technologii do uzyskania maksymalnej efektywności przy nieskończonym przetwarzaniu odpadów.

Plan osiedla przypomina wielki okręg, w którym przewidziano miejsce na domy jednorodzinne o pozytywnym bilansie energetycznym oraz wytwórnię biogazu, sortownię śmieci, farmy wertykalne i akwaponiczne łączące hodowle ryb z uprawą roślin niewymagającą gleby[i], oczyszczalnię ścieków i magazyny energii. Idea ReGen to także pomysł na organizację życia społeczności miejskiej, która ma dzielić się zasobami, wspólnie ponosić koszty produkcji jedzenia i energii oraz promować rozwiązania, które w przyszłości zaradzą większości wyzwań związanych z rosnącym zanieczyszczeniem powietrza, urbanizacją, kurczeniem się zasobów czy ograniczonym dostępem do zdrowej żywności.

Według twórców tego eksperymentalnego osiedla ReGen ma być nowatorskim i przyjaznym środowiskiem ponownego połączenia ludzi z naturą oraz konsumpcji z produkcją. Co ciekawe, o lokalizacji osiedla w Almere zdecydowało holenderskie połączenie wiary w pomyślność ekologicznych projektów i wsparcia oferowanego przez władze każdego szczebla. Władze miasta pozwoliły nawet na budowę dużych szklarni, nazywanych w projekcie „żywnościowymi katedrami”, wbrew zapisom planu miejscowego. Projekt ReGen jest też przez nie promowany jako świetna inwestycja.

Właścicielem jednorodzinnego domu można stać się już za kwotę 275 tys. euro (średnia cena domów w Holandii w ub.r. kształtowała się właśnie na tym poziomie), co ma duże znaczenie w kontekście faktu, że w okolicach oddalonego od Almere o 21 minut jazdy pociągiem Amsterdamu średnie ceny sięgają już prawie 400 tys. euro. Być może dlatego do twórców ReGen zgłosiło się już pond 3,1 tys. rodzin chętnych do zamieszkania na tym osiedlu. Inwestorzy przekonują przy tym kolejnych chętnych, opowiadając, że RenGen jest tylko początkiem ich długiej drogi, a inwestorzy łatwo dali się przekonać do wyłożenia 25 mln euro na ich projekty.

Miejsce, które nieustannie się uczy

Po drugiej stronie oceanu, w Toronto, na Quayside – w miejscu dawnych terenów portowych – powstaje natomiast Sidewalk, czyli nowa formuła technologicznego osiedla wdrażana przez Google’a. Jego twórcy postawili sobie wiele klasycznych pytań i szukali na nie nowych odpowiedzi. Zaczęli np. zastanawiać się, jak ludzie poruszają się dzisiaj po mieście i w jaki sposób obniżyć ceny nieruchomości tak, by były one bardziej dostępne. Konstruując odpowiedzi na te pytania, korzystali z różnych nowych technologii. Sidewalk ma być więc m.in. zbudowany na czujnikach, które będą mierzyły wszystko, co się da.

Naprawdę wszystko – począwszy od przepływu ruchu i poziomu hałasu, poprzez jakość powietrza i zużycie energii, aż po poziom satysfakcji mieszkańców. Każdy mieszkaniec ma przy tym posiadać nie tylko fizyczny adres, ale także swoje konto na specjalnym miejskim portalu. Krytycy projektu sugerują w związku z tym, że Google chce w ten sposób rządzić miastem, nie mając do tego mandatu. Google odpiera te zarzuty, twierdząc, że nie zależy mu na kontroli, a na efektywności i lepszej organizacji życia całej społeczności.

Założenia korporacji poniekąd rzeczywiście wpisują się w tzw. nowy trend smart city, smart city 4.0, w którym rozwój nowych technologii bazuje na rozwoju czujników mierzących życie miasta. Warto jednak pamiętać, że jego zwolennicy bardzo krytycznie oceniają rolę wielkich, korporacyjnych graczy w tej grze i promują raczej działania oddolne i bazujące na technologiach o otwartych licencjach. Google tłumaczy, że dzięki superszybkiej analizie danych będzie możliwe zarówno uprzywilejowywanie ruchu pieszych i rowerzystów, jak i np. zmiana lokalizacji parkowej ławki, gdy statystyki dowiodą jej małej popularności.

Wśród propozycji twórców osiedla znajduje się także pomysł na zrewolucjonizowanie idei mieszkania. Stworzona przez nich koncepcja Loft zakłada inwestowanie w dużą powierzchnię elastycznych przestrzeni, z których mieszkańcy będą mogli korzystać według swoich bieżących potrzeb. Dzięki analizie danych Google będzie mógł pomagać w efektywnym wykorzystywaniu tej przestrzeni, co pozwoli na obniżenie jej cen. Przy rosnących cenach nieruchomości jest to bardzo kusząca opcja. Sidewalk ma być przy tym osiedlem, które „nieustannie się uczy”. Wszystko będzie w nim konsultowane na bieżąco z użytkownikami, a reakcje na ich potrzeby pojawiać się będą natychmiastowo.

Zdaniem twórców osiedla oznacza to, że w projekcie tym nowego znaczenia nabierze etap jego planowania, bo kluczowe funkcje miejsca będzie można elastycznie zmieniać. Sidewalk będzie też zdolne do lepszego wykorzystywania zasobów – i nie chodzi tylko o kontrolę nad odpadami czy bardziej efektywne wykorzystanie energii w budynkach. Możliwości technologiczne i bieżący napływ danych pozwolą zarządcom na „wyłączanie” tych części osiedla, które akurat nie są używane.

I choć na razie plan zabudowy obejmuje tylko niecałe 5 z 324 ha dostępnych na Quayside, autorzy koncepcji zapewniają, że ich plany są znacznie bardziej ambitne i ta część Toronto niebawem stanie się globalnym hubem miejskich innowacji. Pewne jest jedno – z pewnością Quayside stanie się też drugim domem dla Google’a, bo to właśnie tam powstać ma kanadyjska siedziba firmy.

Podparyskie osiedle eksperymentalne

fot. Artur Celiński

Szlak technologicznych eksperymentów osiedlowych prowadzi również do Paryża, gdzie od 2001 roku powstaje ekomiasteczko Clichy-Batignolles, czyli osiedle, które ma zredefiniować związki miasta z ochroną klimatu. Ta nowa, powstająca na naszych oczach dzielnica budowana jest w duchu zrównoważonego rozwoju i oczywiście w oparciu o nowe technologie. Ambicje jej twórców wytyczają przede wszystkim cele środowiskowe – Clichy-Batignolles ma być energooszczędne.

Inwestorom zależy jednocześnie na tym, by odpowiedzialność za osiągnięcie tego celu spoczywała na barkach wszystkich zainteresowanych – władz miasta, deweloperów, najemców, pracowników i mieszkańców. Dlatego też władze Paryża zaproponowały swoim partnerom kontrakty, które mają nagradzać ich za dodatkowy wysiłek. Deweloperzy mogą na przykład liczyć na większy udział w zyskach, jeżeli ich budynki będą tak energooszczędne, jak zakładano we wstępnych fazach projektu.

Wysiłki te wspiera również Unia Europejska, która wybrała Clichy-Batignolles do prowadzenia swoich własnych działań związanych z pracą na rzecz zrównoważonych miast. Dzięki dofinansowaniu z europejskiej kasy na osiedlu powstaje specjalna platforma zarządzania energią, do której dostęp mają wszyscy zainteresowani. Dzięki niej mogą oni na bieżąco analizować lokalne zużycie i produkcję energii.

W odróżnieniu od ReGen i Sidewalk paryskie ekomiasteczko można już nie tylko zobaczyć, ale również się do niego wprowadzić. Tym bardziej że, jak w całym Paryżu, ceny są tu regulowane[ii]. Zgodnie z założeniami tego projektu aż 50 proc. mieszkań (z 3,4 tys. planowanych) będzie objęte czynszem regulowanym, czyli nie wyższym niż 120 proc. średniej wysokości czynszu w danej okolicy. Na terenie osiedla powstają też np. akademiki, ale można jednocześnie natknąć się na lokale o bardzo wysokich cenach, sięgających nawet 19 tys. euro za metr kwadratowy. Clichy-Batignolles to jednak nie tylko technologia.

Twórcy tego miejsca wyraźnie stawiają także na chęć zbliżenia człowieka do natury, lepsze współdzielenie wspólnych przestrzeni, multifunkcjonalność (znajdują się tu zarówno biura, lokalne usługowe, domy opieki, jak i biurowce) oraz bardziej zrównoważoną architekturę. I wszystko jest tu namacalne – już krótki spacer po parku oddzielającym dwa szeregi zabudowań pozwala poczuć filozofię stojącą za tym projektem.

Niestety pozwala on także zapomnieć, że jesteśmy w Paryżu, bo charakter architektury jest zupełnie odmienny od tego, który można zobaczyć już kilka kroków po wyjścia z terenu tego osiedla. Szkoda. Nie bez kozery Adam Gebrian, czeski architekt, z którym zwiedzałem to miejsce, zwrócił szybko uwagę na fakt, że ze względu na swój styl, a właściwie jego brak, projekt ten mógłby powstać praktycznie w każdym miejscu na świecie. I pewnie tak będzie, i to już niedługo!

[i] O rozwiązaniach akwaponicznych w miastach opowiadaliśmy również w 16. numerze „Magazynu Miasta” w tekście Michała Sęka Strategie okrężnych miast. Numer jest dostępny w naszej księgarni internetowej na stronie www.magazynmiasta.pl.

[ii] O konkretnych rozwiązaniach warunkujących na osiedlu miks społeczny pisze więcej Joanna Erbel w dziale Temat numeru tego wydania „Magazynu Miasta”. Zachęcamy do lektury!