Złe przyzwyczajenie do złych miast
Stworzyliśmy złą przestrzeń, całkowicie błędną. I to, co musimy zrobić, to nie jakaś drobna poprawka – musimy zacząć budować kompletnie inne miasta! Co to znaczy? To może znaczyć, że powinniśmy budować miasta z setkami, a nawet tysiącami kilometrów zielonych szlaków przecinających tkankę miejską. Tak, żeby…
Stworzyliśmy złą przestrzeń, całkowicie błędną. I to, co musimy zrobić, to nie jakaś drobna poprawka – musimy zacząć budować kompletnie inne miasta! Co to znaczy? To może znaczyć, że powinniśmy budować miasta z setkami, a nawet tysiącami kilometrów zielonych szlaków przecinających tkankę miejską. Tak, żeby całe miasto można było przejść taką szeroką na 15 metrów ścieżką (także rowerową), wzdłuż której rosłyby drzewa i krzewy.
Niniejszy artykuł powstał na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Wojciecha Przybylskiego. Pełny zapis rozmowy zostanie opublikowany w kolejnym numerze „Res Publiki Nowej. Dziękujemy organizatorom konferencji reSite za możliwość spotkania z Enrique Peñalosą.
Samochody są dla mnie tym, co całkowicie zmieniło charakter miast. To nie jest jakiś drobny problem, to jest TEN problem. Możemy podzielić historię miast na dwa etapy – przed i po pojawieniu się samochodów. Od momentu, w którym się pojawiły, powinniśmy byli zacząć budować zupełnie inne miasta. Ale nie, kontynuowaliśmy wszystko tak, jakby nic się nie wydarzyło, co oznacza, że ulice stawały się coraz większe i większe, aż do koszmarnych rozmiarów autostrad. Są jak przeszkody, których ludzie nie mogą przejść, nie mogą być nawet w ich pobliżu. Co ciekawe, przyzwyczailiśmy się do tego i traktujemy to teraz jak coś normalnego.
Żyjemy w ciągłym niebezpieczeństwie. Jeśli powiesz dziś jakiemukolwiek dziecku „uważaj, samochód!”, dziecko podskoczy ze strachu. Dziesiątki tysięcy ludzi ginie co roku w wypadkach samochodowych. Samochody przejęły przestrzeń dotychczas zajmowaną przez ludzi. Mógłbyś powiedzieć, że miasto to przede wszystkim przestrzeń dla przechodniów.
Chodzi mi o to, że miasto jest miejscem, w którym spotykają się różni ludzie – grubi, chudzi, starzy, młodzi, biedni, bogaci. Niemniej jednak jest to bardzo możliwe, że większość miast przeznacza teraz więcej miejsca na parkingi (nie do przemieszczania, ale do parkowania samochodów!) niż dla pieszych i rowerów łącznie.
Ludzie sądzą, że posiadacze samochodów mają większe prawo do przestrzeni ulicznej niż ci, którzy ich nie posiadają. Ale to oczywiście nieprawda, bo każdy obywatel ma takie samo prawo do przestrzeni ulicznej. Kto kiedykolwiek zdecydował, że ta przestrzeń zostanie przeznaczona do parkowania samochodów? Parkowanie nie jest żadnym konstytucyjnym prawem.
Konstytucje zapewniają wiele praw – do edukacji, do opieki zdrowotnej, do mieszkania, do pracy, ale nie do parkowania. W żadnym artykule żadnej konstytucji nie ma zapisu na temat parkowania. I nie jest to mały problem, wprost przeciwnie, to ogromny problem. Stworzyliśmy koszmarne warunki życia, miasta, w których ludzie dorastają w ciągłej obawie przed śmiercią na ulicy.
Stworzyliśmy złą przestrzeń, całkowicie błędną. I to, co musimy zrobić, to nie jakaś drobna poprawka – musimy zacząć budować kompletnie inne miasta! Co to znaczy? To może znaczyć, że powinniśmy budować miasta z setkami, a nawet tysiącami kilometrów zielonych szlaków przecinających tkankę miejską. Tak, żeby całe miasto można było przejść taką szeroką na 15 metrów ścieżką (także rowerową), wzdłuż której rosłyby drzewa i krzewy. Powinniśmy też mieć dużo ulic pieszych, ale równie ważne są ścieżki rowerowe.
W Bogocie, w czasach kiedy byłem burmistrzem, zrobiliśmy 70 kilometrów autostrad rowerowych. Myślę, że właśnie tak powinny wyglądać miasta przyszłości – tysiące kilometrów zielonych szlaków, wysokiej jakości transport publiczny, ulice przeznaczone wyłącznie dla autobusów, pieszych i rowerzystów. Oczywiście byłoby w nich też miejsce dla samochodów. Budynki byłyby zwrócone w stronę tych pieszych ciągów, wzdłuż których zlokalizowane byłyby wszystkie sklepy, więc to właśnie tam miasto tętniłoby życiem. Ulica, którą poprowadzony byłby ruch kołowy, przestałaby być centralnym punktem życia miejskiego. To wszystko ma dość oczywisty związek ze sprawiedliwością. Równorzędność jakości życia oznacza między innymi łatwy dostęp do zieleni w tkance miejskiej.
Niektóre rzeczy związane z naszym społeczeństwem są złe. Jesteśmy jednak do nich tak przyzwyczajeni, że nie dostrzegamy w nich nic złego. Mniej niż 70 lat temu, w Stanach Zjednoczonych, w najbardziej zaawansowanym demokratycznie kraju na świecie, czarni musieli ustępować miejsca w autobusach białym. Kobiety w Ameryce nie mogły wtedy jeszcze głosować! Ciekawe jest nie to, że kobiety nie miały prawa głosu, ale to, że nikogo to nie dziwiło.
Dokładnie to samo ma miejsce dzisiaj. Musimy zrozumieć, że najcenniejszym zasobem miasta jest jego przestrzeń publiczna, ale przede wszystkim chodzi o przestrzeń drogową. To, co Jan Gehl nazywa „przestrzenią pomiędzy budynkami”. Pytanie brzmi jak powinniśmy podzielić tę przestrzeń pomiędzy pieszych, rowerzystów, transport publiczny i samochody. To nie jest decyzja techniczna, bo można przecież oddać samochodom całą tę przestrzeń, a i tak będą tworzyły się korki.
To oczywiste, że autobus z pięćdziesięcioma pasażerami ma więcej prawa do tej przestrzeni niż właściciel samochodu osobowego. To oczywiste z demokratycznego punktu widzenia, ale nie trzeba mieć też dyplomu doktora z MIT, żeby to zauważyć. Komitet dwunastolatków odkryje w 20 minut, że najbardziej efektywnym użyciem ulicy jest wytyczenie na niej buspasów. Jednym buspasem może przejechać tyle samo osób, co sześcioma zwykłymi pasami ruchu! W dzisiejszym świecie, nieposiadanie autobusu w ruchu ulicznym jest równie niesprawiedliwe jak nieudzielanie kobietom głosu sześćdziesiąt lat temu. To jest równie absurdalne.
Myślę, że pierwszą rzeczą, którą społeczeństwo powinno zrobić, jest usprawnienie miasta. Stworzenie wizji, planu, który pokaże nam w którym kierunku powinniśmy zmierzać. Jak wyglądałaby idealna sytuacja? Myślę, że jeszcze tego do końca nie wiemy. Nie możemy jednak zacząć od stwierdzenia, że to niemożliwe. Zamiast tego powinniśmy uwolnić naszą wyobraźnię i wyobrazić sobie jak wyglądałoby miasto, gdybyśmy posiadali magiczny składnik. Właściwie to posiadamy już ten magiczny składnik – jest nim czas.
Opracowali: Maciej Świderski i Andrzej Brzózka