Dość budowania w szczerym polu!

Sejm i Senat w kolejnej noweli Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych sprzed 2008 zniósł ochronę dla najcenniejszych gruntów rolnych klas od I do III, dla których na zmianę przeznaczenia trzeba było do tej pory uzyskać zgodę ministra. Zamiast przyczyniać się do zahamowania niekontrolowanego rozwoju…

Sejm i Senat w kolejnej noweli Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych sprzed 2008 zniósł ochronę dla najcenniejszych gruntów rolnych klas od I do III, dla których na zmianę przeznaczenia trzeba było do tej pory uzyskać zgodę ministra. Zamiast przyczyniać się do zahamowania niekontrolowanego rozwoju naszych miast i przywracania ładu społecznego po raz kolejny okazuje się, że Parlament po raz kolejny psuje system prawny.

Flickr.com / @Seamoor

Flickr.com / @Seamoor

Do istotnej nowelizacji Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych doszło w 2008 roku. Kontrowersje budził wówczas główny cel zmian – zniesienie ochrony dla gruntów rolnych położonych w granicach administracyjnych miast. W prosty sposób prowadziło to bowiem do ich przekształcenia i zagospodarowania na działki budowlane. Przyjęty przez władze sposób argumentacji wpisywał się mocno w dominujący w głównych nurtach polityki sposób myślenia o rozwoju miast, który przedkładał potrzebę nieograniczonej wolności inwestycyjnej nad planowanie i troskę o zrównoważenie. Wprowadzone zmiany zniosły więc konieczność „odrolniania” gruntów w miastach.

W rezultacie, przy zmianie sposobu użytkowania gruntów rolnych nie trzeba było już przeprowadzać procedur formalnych obowiązujących w trakcie obowiązkowego uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Wystarczały warunki zabudowy wydawane w ramach tzw. zasady dobrego sąsiedztwa. Dzięki temu działki można było szybko i łatwo spieniężać. W efekcie rozbudowa miast wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. To zaś zaowocowało rozprzestrzenianiem się chaotycznej zabudowy w „szczerym polu”.

Ni to wsie, nie to miasteczka

Mniej znanym elementem tej układanki jest także zniesienie ochrony gruntów rolnych dla niższych klas gleby (od IV do VI) położonych poza granicami miast. Ta korekta projektu ustawy wprowadzona została podczas prac komisji sejmowej. Jeśli jeszcze można było zrozumieć argumentację przemawiającą za zniesieniem ochrony gruntów rolnych w miastach – bo przecież „po to są miasta, żeby w nich stały domy” – to automatyczne odrolnianie gruntów wiejskich jest  kuriozalne. Na efekty „urynkowienia” polskiej przestrzeni nie trzeba było długo czekać – wszyscy je znamy i doświadczamy niemal wszędzie. Domki, domeczki, pojedyncze bloki i całe osiedla powstawały bez infrastruktury komunalnej, drzew, miejsc na przestrzenie i obiekty publiczne. Nowa zabudowa sprawiła, że postawały ni to wsie, ni to miasteczka – po prostu urbanistyczny koszmar. Tym bardziej szkodliwy, że niejednokrotnie powodujący dewastację krajobrazu i walorów przyrodniczych.

Protestujące wówczas nieliczne środowiska przewidziały skutki takich regulacji prawnych. Grzegorz Buczek, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich, odnosząc się do złożonego wobec tej ustawy weta Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, napisał: „Charakterystyczne jest,  że przy promowaniu projektu zawetowanej ustawy w trakcie procedury legislacyjnej, odsłonięto bez żenady prawdziwe intencje jej autorów, dążących do tego, aby „łatwiej i taniej” budować – bez planów miejscowych, a więc prawie wszędzie i prawie wszystko. Entuzjaści oceniali tę ustawę wręcz jako „polską receptę” na… kryzys rynku nieruchomości, gdyż oto podaż „tanich  terenów budowlanych” miałaby wzrosnąć od Nowego Roku o niemal połowę,…”.

Deja vu

Dziś mamy deja vu, choć to właściwie złe określenie – mamy pewność, a nie tylko odczucie, że sytuacja  już się kiedyś wydarzyła. Sejm i Senat w kolejnej noweli ustawy zniósł ochronę dla najcenniejszych gruntów rolnych klas od I do III, dla których na zmianę przeznaczenia trzeba było do tej pory uzyskać zgodę ministra. Można nawet powiedzieć, że po tej nowelizacji ten akt prawny powinien zmienić swoją nazwę na „Ustawę o ochronie gruntów leśnych”, bo gruntów rolnych nic już właściwie nie chroni.

Działania Parlamentarzystów są niezrozumiałe i nie do zaakceptowania. Zadziwiającym jest, że dzieje się to w sytuacji, w której powszechnie komentowana jest degradacja naszej przestrzeni i chaotyczna suburbanizacja. Coraz silniejsza jest też świadomość społeczna, że jedynym możliwym lekarstwem na rynkowe dysponowanie przestrzenią jest rozwój zrównoważony miast i aglomeracji. Tymczasem Parlament, zamiast szukać środków zaradczych, jeszcze bardziej psuje nasz system prawny. Ważne jest również to, że wydawanie warunków zabudowy na terenach porolnych jest niekorzystne finansowo dla gmin, które nie są w stanie oszacować przyszłych wydatków na budowę infrastruktury –  możliwe jest to tylko w procedurze uchwalania planów miejscowych i prowadzenia racjonalnej i kontrolowanej gospodarki przestrzennej.

Weto Prezydenta

Prezydent RP, tym razem Bronisław Komorowski, złożył weto do nowych zapisów ustawy. Piszę ten tekst także w imieniu Porozumienia Ruchów Miejskich, grupy organizacji, których jednym z głównych celów działania jest poprawa stanu polskiej przestrzeni. Popieramy weto Prezydenta i wzywamy parlament do tego, aby weta nie odrzucał. Uważamy, że czym prędzej powinny rozpocząć się prace nad powrotem do zapisów Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych sprzed 2008. Jest to bardzo proste narzędzie do spowolnienia, jeśli nie zahamowania, niekontrolowanego rozrostu aglomeracji. Obecnie wydawane warunki zabudowy na terenach rolnych są często niezgodne z zapisami studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin (miast) i nie pozwalają na jakąkolwiek kontrolę żywiołowego zabudowywania polskiej przestrzeni.

Maciej Wudarski, wiceprezes Stowarzyszenia Prawo do Miasta, jeden z inicjatorów powstania Porozumienia Ruchów Miejskich, współautor poradnika „Anty-bezradnik, prawo do miasta w działaniu”