Klute: Integracja po niemiecku

Dziś fakt, że bez wsparcia imigrantów Nadrenia Północna-Westfalia nigdy nie stałaby się tak silnym regionem, jakim jest obecnie, jest dla nas oczywisty

Pół wieku temu Max Frisch pisał, że „zaprosiliśmy pracowników, a przyjechali ludzie”. Musieliśmy nauczyć się razem żyć. Dziś fakt, że bez wsparcia imigrantów Nadrenia Północna-Westfalia nigdy nie stałaby się tak silnym regionem, jakim jest obecnie, jest dla nas oczywisty

Z Thorstenem Klute, ministrem ds. integracji imigrantów w rządzie Nadrenii Północnej-Westfalii, rozmawia Jędrzej Burszta


Wywiad pochodzi z 11. numeru „Magazynu Miasta”, do kupienia w naszej księgarni internetowej 


 

Czym jest miejska polityka migracyjna?

Integracja migrantów w nowym środowisku życia to wyzwanie dla miast i gmin miejskich. Można je porównać do gry w piłkę nożną. W piłce decydujące znaczenie ma to, co dzieje się na boisku, a w polityce integracyjnej takim boiskiem jest miasto. Przede wszystkim to na poziomie miast i gmin podejmowane są decyzje, które warunkują tempo i zakres integracji imigrantów. Proces ten zaczyna się już na etapie zakwaterowania nowo przybyłych osób i zaspokojenia ich potrzeb mieszkaniowych. Następnie dochodzi nauka języka danego kraju, czyli polskiego w Polsce czy niemieckiego w Niemczech, a także kwestia zapewnienia miejsc w przedszkolach i szkołach oraz integracja imigrantów na lokalnym rynku pracy. Uważam, że to ważne, by miasta i gminy nie były pozostawione same sobie w realizacji tych zadań, ale otrzymywały wsparcie od innych instytucji państwowych. Jeśli cały proces jest dobrze zorganizowany i realizowany z zaangażowaniem, imigracja może być realną szansą na rozwój – zarówno dla poszczególnych miast, jak i dla całego kraju.

W odróżnieniu od Polski, która od zakończenia II wojny światowej pozostaje państwem homogenicznym, Niemcy to kraj o charakterze wielokulturowym i wieloetnicznym. Co było dla was impulsem do podjęcia prac nad przygotowaniem systemowych rozwiązań w zakresie miejskiej polityki migracyjnej?

Po II wojnie światowej, w latach 50. i 60. XX wieku, w Niemczech nastąpił tak zwany cud gospodarczy. Kraj mógł liczyć na udział w planie Marshalla, podczas gdy Polska niestety została z niego wyłączona. Niemiecka gospodarka rozkwitła i pilnie potrzebni byli pracownicy. W Niemczech nie było ich już zbyt wielu, więc do pracy zaproszono obywateli innych państw, w tym Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Grecji, Turcji, a w późniejszym okresie również obywateli dawnej Jugosławii. Dziś wiemy, że to ci ludzie, zwani w tamtym okresie gastarbeiterami, w dużej mierze przyczynili się do sukcesu niemieckiej gospodarki. Wtedy jednak sądzono, że migranci pozostaną w Niemczech jedynie przez kilka lat, a następnie powrócą do swoich krajów z pieniędzmi, które zarobili. To było błędne założenie ówczesnej niemieckiej polityki integracyjnej. Pół wieku temu pisarz Max Frisch pisał, że „zaprosiliśmy pracowników, a przyjechali ludzie.” Wielu migrantów zostało na miejscu. Zbyt późno zaczęliśmy zatem zajmować się kwestiami dotyczącymi integracji i troszczyć się o uczestnictwo imigrantów w życiu społeczeństwa. Niemcy zdecydowanie zbyt długo zaprzeczali, że są krajem imigracyjnym. Być może punktem zwrotnym było przemówienie prezydenta Niemiec Johannesa Raua w 2000 roku, w którym powiedział on nam dobitnie, że imigracja ma miejsce i że musimy sobie z tym poradzić – bez strachu, ale też bez zbędnego marzycielstwa.

Jak powstawała niemiecka miejska polityka migracyjna? I jak miasta tworzą ją dziś?

Od 2000 roku rząd federalny, rządy poszczególnych landów, a także miasta i gminy stopniowo opracowywały koncepcje integracji i plany wdrożenia zmian w tym zakresie. Żeby ułatwić nowym imigrantom życie w nowym kraju przygotowano pilotażowe programy funkcjonujące na szczeblu lokalnym w obszarze integracji. Zrodził się też pomysł uzupełnienia zaległości w zakresie integracji osób, które przybyły do Niemiec w czasie, gdy polityka integracyjna jeszcze nie istniała. Z biegiem lat w znacznie większym stopniu skupiono się przy tym na wspieraniu nauki języka niemieckiego, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Prawdziwym sukcesem okazały się kursy integracyjne, przygotowane przez rząd federalny pod kierownictwem Gerharda Schrödera. W trakcie tych zajęć imigranci biorą udział głównie w zajęciach języka niemieckiego, ale także wiedzy o kraju. Zresztą Polacy są w tym środowisku obecnie grupą szczególnie pracowitą. Ważne jest również, byśmy pamiętali, że integracja to nie asymilacja. Jeśli chodzi o polskich imigrantów w Niemczech, to uważam, że zbyt często usilnie dążyli oni do tego, by się zasymilować, całkowicie odrzucając swoje dotychczasowe doświadczenia. A przecież nauczenie dzieci języka kraju ich pochodzenia może przynieść wszystkim same korzyści.

Jakie obszary i sektory życia w mieście obejmują niemiecka miejska polityka migracyjna?

Właściwie wszystkie. Dokładnie tak samo, jak w przypadku rodowitych mieszkańców tych miast. Począwszy od zapewnienia przedszkola dla dzieci, czy doradztwa dla osób zakładających firmę i rozpoczynających działalność, a skończywszy na obsłudze segregacji odpadów powstających w domach – nie ma takiego obszaru życia, który nie dotyczyłby imigrantów w miastach. Niemniej jednak niektóre obszary należy uwzględniać w sposób szczególny – na przykład naukę języka, który jest jednym z najważniejszych warunków dobrego współżycia społecznego. Bez znajomości języka polskiego w Polsce i języka niemieckiego w Niemczech ci ludzie nie będą mogli naprawdę uczestniczyć w życiu społecznym. W związku z tym trzeba zwrócić szczególną uwagę na zapewnienie dobrego funkcjonowania przedszkoli i szkół. To samo dotyczy lokalnej polityki rynku pracy i oferty mieszkaniowej. Trzeba równocześnie pamiętać, że duże zagęszczenie imigrantów przy kilku określonych ulicach miasta i tworzenie dzielnic zamieszkałych niemal wyłącznie przez imigrantów utrudnia integrację.

Jak wygląda w Niemczech współpraca w tym zakresie pomiędzy instytucjami państwowymi a organizacjami pozarządowymi?

Współpracują ze sobą bardzo dobrze, co nie oznacza, że organizacje pozarządowe są przejmowane przez państwo. Nie wyobrażam sobie Niemiec bez organizacji charytatywnych. U nas w Nadrenii Północnej-Westfalii organizacje charytatywne są ważnym filarem w systemie integracji. Co roku otrzymują one około 10 milionów euro, aby w całym landzie prowadzić tak zwane biura integracyjne. Tym samym pomagają zwiększyć szanse imigrantów na udział w życiu społecznym. Bardzo ważną rolę w obszarze integracji odgrywają również dwa duże kościoły funkcjonujące w Niemczech: kościół katolicki i ewangelicki. W obecnych, trudnych czasach, w których liczba wniosków o nadanie statusu uchodźcy składanych w naszym landzie jest najwyższa w historii, niemal w każdym mieście czy wsi duchowni i członkowie wspólnoty parafialnej angażują się w pomoc uchodźcom. Wspaniałomyślnie udzielają im pomocy, kierując się zasadą „byłem przybyszem, a wy mnie przyjęliście”. Dwa główne kościoły chrześcijańskie utworzyły nawet własne fundusze i z ich środków organizują zbiórkę ubrań, kursy językowe oraz przedszkolne grupy, w których dzieci mogą się razem bawić i uczyć.

Jaka jest relacja pomiędzy rozwiązaniami wprowadzonymi w poszczególnych landach a polityką rządu niemieckiego?

Niemcy są krajem federalnym, składającym się z 16 landów. Landy nie są jednostkami samorządowymi, lecz mają swoje własne konstytucje, własne rządy i własne uprawnienia. W związku z tym każdy z nich prowadzi własną politykę integracyjną. Rząd federalny jest odpowiedzialny za politykę imigracyjną. W tej kwestii mamy w Niemczech jeszcze trochę zaległości, ponieważ nie obowiązuje u nas żadne usystematyzowane i zorganizowane prawo imigracyjne, a jest ono teraz pilnie potrzebne. Obecnie kwestie związane z imigracją w Niemczech w zbyt dużym stopniu podlegają prawu uchodźczemu rządu federalnego. Stosowanie prawa uchodźczego jako prawa imigracyjnego jest jednak zupełnie niewłaściwe. Rząd federalny, który ma decyzyjność w kwestii postępowań o nadanie statusu uchodźcy, przekazał landom i samorządom lokalnym obowiązki w zakresie przyjmowania, zakwaterowania i finansowania osób ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy. Do tej pory rządowi federalnemu brakowało bodźców finansowych, by przyspieszyć tę procedurę. Teraz ulega to zmianom, ponieważ płaci krajom związkowym 670 euro miesięcznie na każdego wnioskodawcę w trakcie trwania postępowań o przyznanie statusu uchodźcy. Środki te są proporcjonalną kwotą przekazywaną przez niego landom i samorządom lokalnym na opiekę nad tymi ludźmi, ale uchodźcy nie dostaja tych środków finansowych bezpośrednio, jak często jest to błędnie rozumiane.

Jak wygląda ta relacja w obszarze integracji?

W obszarze integracji zarówno rząd federalny, jak i poszczególne landy opracowały własne programy. Rząd federalny stworzył wspomniane wcześniej kursy integracyjne – które okazały się ogromnym sukcesem. Zorganizował n.p. także ośrodki usług migracyjnych dla młodzieży, wspierające młodych ludzi z rodzin imigranckich za pośrednictwem organizacji charytatywnych.

W Nadrenii Północnej-Westfalii, oprócz wsparcia udzielanego przez rząd federalny, zdecydowanie stawiamy też na integracyjną siłę samorządów lokalnych i w każdym powiecie i dużym mieście na prawach powiatu wspieramy lokalne centra integracji, finansując średnio 5,5 stanowisk pracy w celu wsparcia samorządów lokalnych w ich działaniach na rzecz integracji. Ponadto bazujemy na wyżej wymienionych biurach integracyjnych organizacji charytatywnych, a także na organizacjach tworzonych przez samych migrantów, dla których mamy osobny program wsparcia finansowego. Istotną rolę odgrywają również u nas funkcjonujące w miastach i wybierane na poziomie samorządów lokalnych rady integracyjne, reprezentujące interesy osób z rodzin imigranckich. Integracja imigrantow na rynku pracy ma dla nas w Północnej Nadrenii–Westfalii ogromne znaczenie. Uchodźcom, którzy mają szansę pozostać w Niemczech na stałe, finansujemy więc specjalistyczne kursy języka, aby ułatwić im start na rynku pracy.

W państwie federalnym kompetencje w niektórych obszarach polityki są przy tym w pełni przekazywane landom. Dotyczy to na przykład szkolnictwa. Tym samym landy ponoszą odpowiedzialność za cały proces nauczania języków dzieci w wieku szkolnym. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o naukę języka niemieckiego. Dla nas, w Nadrenii Północnej-Westfalii, istotne jest także promowanie nauki języka kraju pochodzenia dziecka, by w ten sposób wspierać rozwój naturalnej wielojęzyczności.

Jakie Pana zdaniem wyzwania czekają polskie miasta w najbliższym czasie? Czego możemy nauczyć się z doświadczenia m.in. Nadrenii Północnej-Westfalii?

Po pierwsze należy pamiętać, że migracja istniała, istnieje i będzie istnieć. Polska staje się też coraz atrakcyjniejszym krajem dla imigrantów. Nie jest już krajem biednym i już dziś potrzebuje nowych pracowników. Jeśli lokalna gospodarka będzie się w dalszym ciągu tak prężnie rozwijać, Polska przestanie być krajem, z którego się tylko wyjeżdża. Jednak biorąc pod uwagę dotychczasową tendencję emigracyjną oraz równoczesny spadek liczby urodzeń, które doprowadziły do pustoszenia miast, gminy powinny żywo zainteresować się kwestią ściągania nowych mieszkańców i ich integracją. Imigracja stawia przed nami wszystkimi też pewne zadania, niekiedy bardzo poważne. Dotyczą one takich obszarów jak język, edukacja i praca. Oznacza to, że trzeba zadbać o przygotowanie kadry nauczycieli, którzy będą w stanie uczyć w szkołach języka polskiego jako języka obcego. Powinno się też zapewnić edukację osobom dorosłym oraz stworzyć właściwe struktury umożliwiające weryfikację i uznawanie wykształcenia oraz kwalifikacji zawodowych imigrantów. Ponadto istotne jest również przekazanie imigrantom wiedzy o podstawowych wartościach, które obowiązują w ich nowym kraju, w tym przypadku w Polsce. Równocześnie trzeba rozwijać kompetencje międzykulturowe większości społeczeństwa. Czy można brać z nas przykład? Zachęcam do samodzielnej oceny po zobaczeniu na miejscu efektów naszej dotychczasowej polityki. Dla nas to oczywiste, że bez wsparcia imigrantów Nadrenia Północna-Westfalia nigdy nie stałaby się tak silnym regionem, jakim jest obecnie.

Thorsten Klute – niemiecki polityk, prawnik, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy, Integracji i Polityki Społecznej Nadrenii Północnej-Westfalii. Przez 9 lat pełnił funkcję burmistrza Versmold, przemysłowej miejscowości w Westfalii o dużej społeczności imigrantów. Od prawie 20 lat ściśle związany z Polską, autor niemieckojęzycznego przewodnika po Krakowie

Jędrzej Burszta – kulturoznawca, amerykanista, doktorant na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Od 2012 roku członek zespołu DNA Miasta. Członek redakcji „Magazynu Miasta”.

Fot. T. Klute