Stefaniak, Górska: Polacy wobec uchodźców
Najnowsze badania psychologów społecznych pokazują, że najsilniejsze efekty działań antydyskryminacyjnych pojawiają się u osób o wyjściowym wysokim poziomie uprzedzeń.
„Polacy przeciwko imigrantom”, „łodzianie przeciwko imigrantom”, „Podlasie bez imigrantów” – to tylko niektóre hasła pojawiające się podczas antyuchodźczych demonstracji mieszkańców polskich miast. Od połowy września b.r. marsze tego typu odbyły się we wszystkich większych miastach Polski. Pod skierowanym przeciwko uchodźcom hasłem „Polska dla Polaków” przebiegł również tegoroczny Marsz Niepodległości. Padające z ust organizatorów wymienionych manifestacji argumenty o zagrożeniu polskiej religii i kultury przez islam, rzekomej niechęci do asymilacji po stronie muzułmanów czy obciążenia, jakim imigranci będą dla polskiej ekonomii i systemu socjalnego, wskazują na jeden z głównych mechanizmów niechęci wobec imigrantów, czyli lęk.
W części polskich miast odbyły się ostatnio także marsze poparcia dla przyjmowania uchodźców. Były one jednak nieporównanie mniej liczne. Wynika to z faktu, że dużo łatwiej mobilizuje się ludzi do protestu przeciw czemuś, niż do publicznego wyrażenia poparcia. Mobilizacja w tym pierwszym przypadku opiera się o podstawowe (tzw. pierwotne, czyli wspólne różnym gatunkom zwierząt) emocje – strach i gniew – które można łatwo wzbudzić. Przekładają się one też bezpośrednio na gotowość do działania. Aktywne wspieranie grupy, do której sami nie należymy, jest z psychologicznego punktu widzenia dużo trudniejsze – wymaga przyjęcia perspektywy jej członków, odczuwania dyskomfortu w związku z niekorzystną sytuacją i powiązania tych odczuć z własną gotowością do działania.
Źródła poczucia zagrożenia
Psychologia społeczna rozróżnia trzy kluczowe rodzaje zagrożenia odczuwane przez ludzi względem grup obcych (czyli grup, do których sami nie przynależą): zagrożenie realistyczne, symboliczne i lęk międzygrupowy. Zagrożenie realistyczne odnosi się do obawy ekonomiczny, a czasem wręcz fizyczny dobrostan grupy własnej. Poczucie tego typu wzmacniają niektórzy politycy, mówiąc np., że uchodźcy przenoszą niebezpieczne dla mieszkańców Europy pasożyty i pierwotniaki. Zagrożenie symboliczne wynika z poczucia, że odmienność grupy obcej pod względem wyznawanych wartości, przekonań i religii, może przyczynić się do ograniczenia roli i znaczenia wartości grupy własnej. Uczestnicy antyimigranckich demonstracji bardzo silnie podkreślają ten element, twierdząc, że ich celem jest właśnie „obrona polskich, chrześcijańskich wartości”. Lęk międzygrupowy oznacza natomiast obawę przed kontaktem z przedstawicielami grupy obcej. Wynika z przekonania, że taki kontakt byłby niezręczny i nieprzyjemny. Uczucie to prowadzi do wzmacniania negatywnych postaw.
Wysoki poziom odczuwanego przez Polaków lęku przed muzułmanami oraz poczucia zagrożenia z ich strony potwierdza badanie przeprowadzone przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego i fundację Przestrzeń Wspólna w drugiej połowie sierpnia 2015 roku na próbie 711 polskich internautów. Ponad 49% osób badanych deklarowało, że odczuwa zagrożenie muzułmańskim terroryzmem, nieco ponad 50% przyznało, że muzułmanie stanowią zagrożenie dla ekonomicznego dobrobytu Polaków, a prawie 55% twierdziło, że wyznawcy islamu zagrażają polskim wartościom. Blisko 66% uczestników badania deklarowało przy tym odczuwanie lęku międzygrupowego.
Tak wyraźne poczucie zagrożenia wydaje się mieć dwie, powiązane ze sobą przyczyny. Z jednej strony medialny obraz muzułmanów jest skrajnie jednostronny i negatywny, z drugiej zaś strony Polska jest wciąż krajem bardzo jednolitym etnicznie, w którym brakuje możliwości weryfikacji informacji medialnych w rzeczywistym kontakcie międzygrupowym. Od transformacji ustrojowej (a szczególnie po zamachach na World Trade Center i Pentagon w 2001 roku) polskie media przedstawiają muzułmanów niemalże tylko w kontekście zjawisk takich jak ataki terrorystyczne i wojny, opresja kobiet i rzekoma niższość cywilizacyjna w stosunku do świata zachodniego. Ponieważ muzułmanów jest w Polsce wciąż bardzo niewielu – szacunki mówią o około 30 tysiącach osób, tj. mniej niż 0,08% populacji – brak kontaktu międzygrupowego sprawia, że obraz medialny pozostaje głównym źródłem informacji Polaków o muzułmanach i przekłada się na skrajnie nieprzychylne postawy wobec tej grupy. Ponadto kontekst wyborów parlamentarnych, którego znaczenie wzrosło w momencie eskalacji debaty publicznej związanej z obecnym kryzysem uchodźczym, sprzyjał ogólnej radykalizacji dyskursu publicznego. Politycy głoszący antyimigranckie hasła przyczynili się do utrwalenia negatywnego obrazu uchodźców, zwłaszcza tych wyznających islam. Dla części kandydatów głoszenie antyuchodźczych haseł było nawet źródłem poparcia wyborczego wśród sporej części polskiego społeczeństwa, która czuje się zagrożona przez muzułmanów.
Tekst pochodzi z 11. numeru „Magazynu Miasta”, który dostępny jest już w księgarni na stronie www.magazynmiasta.pl oraz w Empikach i dobrych księgarniach w kraju.
Czy jesteśmy gotowi na uchodźców?
Zagrożenia międzygrupowe silnie wiążą się z rozwojem negatywnych postaw. Im silniej badani przez nas Polacy odczuwali różne rodzaje zagrożenia, tym bardziej niechętnie nastawieni byli do wyznawców islamu. Ponad trzy czwarte uczestników badania zadeklarowało zimne, negatywne uczucia wobec muzułmanów. Blisko 22% uczestników twierdziło, że nie chciałoby pracować z muzułmanami, blisko jedna trzecia nie chciałaby mieszkać z nimi w jednym sąsiedztwie, a ponad połowa nie zgodziłaby się na małżeństwo członka rodziny z muzułmaninem/muzułmanką. Podobny obraz nakreśliło badanie przeprowadzone przez CBOS w czerwcu 2015 roku, które pokazało, że o ile ogólne postawy wobec przyjmowania uchodźców są w Polsce dosyć pozytywne (sprzeciw wobec przyjmowania osób prześladowanych za przekonania polityczne deklarowało w czerwcu 15% Polaków, a osób uciekających z krajów objętych wojną 21%), to niezgodę na przyjmowanie uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej deklarowało już aż 53% badanych. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której negatywne postawy Polaków wobec uchodźców i muzułmańskich uchodźców łączą się z brakiem konstruktywnych rozwiązań w zakresie pomocy potrzebującym migrantom oraz niedostateczną wolą polityczną w tym obszarze. Odpowiedź na pytanie, czy mieszkańcy polskich miast są gotowi na przyjęcie uchodźców, póki co brzmi zatem „nie”. Wprowadzanie uchodźców do nieprzygotowanych na to i niechętnie nastawionych społeczności miejskich może powodować wzrost napięć, czy wręcz otwarty konflikt, co wydarzyło się już np. w Łomży.
Ośrodek dla uchodźców w Łomży powstał w roku 2000 roku z inicjatywy Urzędu ds. Cudzoziemców (UdC). Pierwsze lata jego funkcjonowania w niczym nie zapowiadały konfliktu społeczności uchodźców ze społecznością lokalną. Na terenie hotelu „Zacisze” przy ulicy Wesołej schronienie znajdowali uchodźcy z Kaukazu – głównie Czeczeni i Gruzini traktujący Polskę jako kraj tranzytowy w drodze do Europy Zachodniej. Sytuacja zmieniła się we wrześniu 2009 roku, kiedy poseł PiS, Lech Kołakowski, występując w imieniu mieszkańców Łomży, zwrócił się do UdC z wnioskiem o likwidację ośrodka. Kilka dni po tym wydarzeniu na terenie miasta pobite zostały dwie Czeczenki, a policja zatrzymała dwóch mężczyzn rozpowszechniających ulotki o treści antyuchodźczej. Niechęć wobec uchodźców uwidoczniła się również w Internecie. Na YouTubie pojawił się zarejestrowany telefonem komórkowym film „Żywot Czeczena”, do którego obejrzenia zachęcać miał plakat z hasłem „Piękne kobiety, szybkie samochody, hazard, narodziny terroryzmu. Zobacz, na kogo płacisz podatki”. Nakręcone z ukrycia sceny z życia codziennego uchodźców, takie jak robienie zakupów czy rozmowa na rynku, opatrzone zostały sugestywnym komentarzem w postaci napisów. Autor filmu wyraźnie chciał dać do zrozumienia, że czeczeńscy uchodźcy stanowią niebezpieczną a zarazem roszczeniową grupę wiodącą spokojne życie na koszt polskiego, a dokładniej – łomżyńskiego – podatnika. Podobne przesłanie przebijało z wpisów na lokalnym forum 4lomza.pl, na którym nie zabrakło komentarzy jawnie dehumanizujących uchodźców (np. „[Czeczeni] zalęgli się jak pchły, wszy czy jeszcze coś gorszego”). W odpowiedzi na eskalację niechęci wobec kaukaskich uchodźców, UdC podjął decyzję o zamknięciu ośrodka w Łomży. Instytucja została ostatecznie „wygaszona” w listopadzie 2010 roku. Jej ówcześni rezydenci albo przenieśli się do innych ośrodków, albo zaczęli poszukiwanie mieszkań do wynajęcia na terenie miasta. Można wskazać kilka potencjalnych źródeł niepowodzenia projektu, jakim był ośrodek dla uchodźców w Łomży. Choć niektóre media (np. „Gazeta Wyborcza”) pobicie uchodźczyń oraz późniejszą likwidację ośrodka łączyły z działalnością posła Kołakowskiego, wydaje się, że wystosowanie przez niego wniosku do UdC spełniło jedynie rolę wyzwalacza niechęci. Grunt pod gwałtowny wybuch konfliktu tworzył się przez lata.
Odizolowanie uchodźców w budynku usytuowanym na obrzeżach miasta mogło spotęgować wrażenie, że stanowią oni jednorodną, realną grupę, której członkowie pozbawieni są indywidualnych właściwości. Postrzeganie uchodźców jako monolitu mogło z kolei przekładać się na gorsze postawy, jako że homogenizacja grupy obcej sprzyja uprzedzeniom. Ponadto ulokowanie ośrodka na peryferiach Łomży skutecznie ograniczyło okazje do codziennych interakcji z polskimi mieszkańcami miasta, które mogłyby łagodzić lęk międzygrupowy. Kolejnym źródłem niechęci względem uchodźców mógł być brak informacji na temat przyczyn i charakteru ich pobytu w Łomży. Jak pokazało badanie sondażowe, które Centrum Badań nad Uprzedzeniami i Fundacja Ocalenie przeprowadziły w 2011 roku, tylko niewielka część mieszkańców Łomży poprawnie identyfikowała źródło i kwoty zasiłków wypłacanych uchodźcom. Eskalacji konfliktu w 2009 r. sprzyjało również prawdopodobnie powszechne poczucie pogarszającej się sytuacji ekonomicznej wywołane światowym kryzysem gospodarczym.
Jak przygotować miasta na uchodźców?
Przypadek Łomży daje dużo do myślenia. Losy ośrodka, uchodźców i społeczności lokalnej pokazują, jakich decyzji (m.in. lokowanie uchodźców w jednym miejscu na przedmieściach) oraz działań (np. wykorzystywanie kwestii uchodźczej do realizacji partykularnych interesów politycznych) należy unikać, przyjmując imigrantów. Dalszy rozwój sytuacji w Łomży pokazuje przy tym, co można robić, by włączać uchodźców w tkankę społeczną polskich miast. Działając w interesie kaukaskich imigrantów, którzy zdecydowali się pozostać w mieście po zamknięciu ośrodka, Fundacja Ocalenie zaplanowała szereg działań informacyjnych i antydyskryminacyjnych, z których część realizowana była cyklicznie. Wdrożenie programu zostało poprzedzone wspomnianym już badaniem sondażowym, które pozwoliło na dopasowanie poszczególnych przedsięwzięć do potrzeb i potencjału wybranych grup docelowych. Jedną z takich grup stanowili chłopcy i młodzi mężczyźni odznaczający się szczególnie silną niechęcią wobec uchodźców. Chociaż zdrowy rozsądek pozwalałby przypuszczać, że jakiekolwiek interwencje nakierowane na redukcję uprzedzeń nie będą w tej grupie skuteczne, najnowsze badania psychologów społecznych (G. Hodson, „Do ideologically intolerant people benefit from intergroup contact?” w: „Current Directions in Psychological Science”, 20(3), 2011, 154-159) pokazują, że efekty działań antydyskryminacyjnych najsilniejsze są właśnie u osób o wyjściowym wysokim poziomie uprzedzeń. Zaadresowane do młodych mieszkańców Łomży bezpłatne treningi MMA (mieszanych sztuk walki – dyscypliny sportowej, w której zawodnicy walczą wykorzystując wiele różnych technik), w których oprócz Polaków uczestniczyli też uchodźcy, cieszyły się bardzo dużą popularnością, także dlatego, że brał w nich udział Mamed Chhalidow, mistrz MMA, Czeczen z polskim obywatelstwem. Oprócz integracji na polu sportowym, Fundacja Ocalenie promowała też kontakt międzygrupowy, organizując także inne wydarzenia lokalne, w tym wystawy artystyczne i Dzień Uchodźcy. Ponowne badanie sondażowe przeprowadzone przez nas w Łomży w 2012 roku wykazało spadek poziomu uprzedzeń wobec uchodźców. Mieszkańcy miasta nie tylko deklarowali lepsze postawy wobec tej grupy, ale też znali osobiście większą liczbę jej przedstawicieli oraz dysponowali bardziej trafnymi informacjami o niej. Część tych zmian z pewnością można przypisać wymuszonemu likwidacją ośrodka rozproszeniu uchodźców na terenie miasta oraz intensywnie realizowanym działaniom integracyjnym.
Polskie ośrodki miejskie powinny wyciągnąć ważne wnioski z wydarzeń w Łomży. Po pierwsze, akcja informacyjna na temat uchodźców – przyczyn ich przybycia, liczby i źródeł utrzymania – powinna być realizowana jeszcze przed pojawieniem się grupy nowych migrantów w danej miejscowości. Po drugie, należy za wszelką cenę unikać gettoizacji imigrantów – lokowanie uchodźców w jednym miejscu nie sprzyja interakcjom z polskimi mieszkańcami i zwiększa poziom postrzeganego zagrożenia z ich strony. Wreszcie, kiedy uchodźcy już przyjadą do gminy, należy wspomagać ich codzienne kontakty z dotychczasowymi mieszkańcami miast. Nawet najszerzej i najbardziej profesjonalnie prowadzone kampanie informacyjne nie zastąpią bowiem kontaktu osobistego. Nasze ostatnie badania pokazują, że to dzięki niemu można złagodzić uprzedzenia, nawet te największe.
Raporty z badań Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego dostępne są na stronie internetowej: www.cbu.psychologia.pl.
Anna Stefaniak – psycholożka społeczna, doktorantka na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego; zajmuje się badaniami uprzedzeń i efektywnością działań antydyskryminacyjnych; współpracuje z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, fundacją Forum Dialogu oraz Muzeum Historii Żydów Polskich
Paulina Górska – psycholożka, doktorantka w Centrum Badań nad Uprzedzeniami Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego; zajmuje się badaniem działania zbiorowego, kontaktu międzygrupowego i uprzedzeń wobec osób homoseksualnych; współpracuje z Kampanią Przeciw Homofobii
ilustracje: Popek-Banach