DZIELNICE PRACY #5: Dżakarta

Kupuj, mieszkaj i pracuj! Historia fenomenu indonezyjskich centrów handlowych

Obszar metropolitalny JABODETABEK (akronim od nazw miast: JAkarta, BOgor, DEpok, TAnggerang i BEKasi) jest drugim największym obszarem zurbanizowanym na świecie – liczy ok. 30 mln mieszkańców. Jednak jego przedmieścia rozlewają się daleko poza ustalone granice administracyjne. Stolica Indonezji – czwartego pod względem liczby ludności kraju świata – jest jednym z największych centrów finansowych i usługowych Azji Południowo-Wschodniej. Dla zagranicznych firm, które chcą wejść na rynek liczący ok. ćwierć miliarda mieszkańców, Dżakarta jest wrotami do Indonezji. To właśnie tutaj lokują swoje siedziby korporacje i osiedlają się migranci z całego archipelagu oraz z zagranicy. Jak żyje się i pracuje w takim mieście?

Według danych z samochodowej nawigacji satelitarnej TomTom ten gigant jest najbardziej zakorkowanym miastem świata – w lipcu 2016 roku jeden z zastojów trwał 20–35 godzin i kosztował życie 18 osób – 12 z nich zmarło z wyczerpania lub na skutek zatrucia toksycznymi spalinami. W Dżakarcie, jak w większości indonezyjskich miast, rządzą kierowcy samochodów i motocykli, którzy w godzinach największego ruchu anektują nawet chodniki. Klimat też nie sprzyja spacerom – przez większą część dnia temperatura w cieniu przekracza 30° Celsjusza, co przy wilgotności na poziomie ok. 70 proc. oznacza warunki zbliżone do tych panujących w saunie.

Kolejnym wielkim problemem miasta są ulewne deszcze. Dżakarta została zbudowana w większości na terenach podmokłych. W trakcie częstych, bardzo gwałtownych burz niewydolny system irygacyjny nie nadąża z przyjmowaniem potoków wody i kiedy deszczówka miesza się ze ściekami, niektóre rejony miasta zalewa śmierdzący szlam. Również brak operatywności w miejskim planowaniu dosłownie „zalewa” luksusowe dzielnice.

Korki, częste powodzie i ogromne zanieczyszczenie powietrza powodują, że życie w mieście jest koszmarnie trudnie.

Real estate apartments – miasto w mieście

Jednymi z niewielu miejsc, które pozwalają odetchnąć od przytłaczającej atmosfery miasta, są klimatyzowane malle handlowe. Mieszkańcy Dżakarty bardzo chętnie spędzają w nich swój wolny czas, a same centra handlowe są czymś więcej niż tylko skupiskiem sklepów. Są to de facto zbudowane i zarządzane przez deweloperów prywatne miasta, w których można znaleźć nie tylko sklepy, kina, restauracje, kluby, siłownie i banki, ale też meczety, kościoły, szkoły, szpitale, biura, mieszkania, a nawet całe osiedla mieszkaniowe. Wiele z nich ma nawet w nazwie słowa: „Town”, „City” albo „Village”. Budowa gigantycznych malli, nazywanych też real estate projects, to nie tylko próba odgrodzenia się dżakarckich elit od problemów nękających miasto. To odpowiedź rynku na sposób, w jaki część klasy średniej pojmuje nowoczesność, co jest bezpośrednio związane z kolonialną i postkolonialną historią kraju.

Dżakarta (funkcjonująca za czasów kolonialnych pod nazwą Batawii) została zbudowana przez Holendrów, aby zapewnić funkcjonowanie kolonialnej administracji. Centralna dzielnica stolicy holenderskiej kolonii, Menteng, przyciągała migrantów z całego kraju – głównie z obszarów wiejskich. Priorytetem Holendrów było sprawne zarządzanie miastem. Poza Mentengiem kolonialna Batawia składała się głównie z kampongów – zamieszkałych przez biedotę, pozbawionych infrastruktury dziko powstających osiedli, z domami zbudowanymi z tego, co było akurat pod ręką.

Po II wojnie światowej Indonezja uzyskała niepodległość. Od 1945 do 1998 roku była rządzona autorytarnie wpierw przez lewicowego prezydenta Sukarno, a następnie prawicowego Suharto. Za czasów obdarzonego megalomańskimi zapędami Sukarno w stolicy, która była wizytówką kraju, rozpoczęto budowę gigantycznych projektów infrastrukturalnych (głównie węzłów komunikacyjnych). Wówczas powstały też budynki takie jak np. Hotel Indonesia – nowe, nieholenderskie symbole miejskie.

Kwestie gospodarcze miały dla Sukarno drugorzędne znaczenie. Dżakarta powstawała w tamtym czasie na kredyt, podobnie jak cała Indonezja. Kiedy Sukarno zakończył swoje rządy w 1967 roku poziom rozwoju gospodarczego kraju był porównywalny do poziomu sprzed II wojny światowej.

Z kolei jego następca Suharto chciał modernizować kraj za pieniądze zarobione na handlu ropą oraz dzięki pomocy rozwojowej i kredytom udzielanym przez kraje zachodnie, które obawiały się, że bez ich wsparcia Indonezja stanie się państwem komunistycznym. W trakcie 30 lat jego rządów Indonezja – a przede wszystkim duże miasta Jawy – przeżywała boom gospodarczy. Po raz pierwszy w kraju powstała klasa średnia, która nie miała związków z rodami królewskimi. Koncepcja Suharto zakładała rozwój kraju dzięki lokalnej biurokracji, co sprawiło, że przynajmniej w pierwszym okresie na klasę średnią składali się mieszkający w Dżakarcie urzędnicy z administracji rządowej wraz z rodzinami. Potem dołączyli do niej powracający do kraju migranci – często wykształceni na Zachodzie Indonezyjczycy, którzy podejmowali pracę dla rządu.

Od lat 70. do 90. ubiegłego wieku Indonezja doświadczała gwałtownego wzrostu gospodarczego, zaś dżakarckie klimatyzowane malle stały się symbolem rozwoju i nowoczesności. Ten ekonomiczny sukces był najbardziej widoczny w stolicy, gdzie na nowopowstających osiedlach tworząca się klasa średnia nakręcała konsumpcję, kupując nowe samochody i motocykle. Szacuje się, że w połowie lat 90. aż 70 proc. krajowej gotówki było wydawane w nowych, klimatyzowanych centrach handlowych w stolicy[1]. Hasłem przewodnim kraju była modernizacja – a klasa średnia, wówczas związana już przede wszystkim z międzynarodowymi korporacjami i sektorem prywatnym, uosabiała jej sukces. Dżakarta była kształtowana przez potrzeby i wyobrażenia przedstawicieli klasy średniej. Nowoczesność oznaczała przede wszystkim zmotoryzowane poruszanie się po mieście, mieszkanie w wielopiętrowych budynkach oraz integrację ze społecznością międzynarodową. Uosobieniem pożądanego stylu życia stały się olbrzymie handlowe galerie – „takie jak na Zachodzie, albo nawet lepsze” oraz osiedla mieszkaniowe. Powstającą nową klasę społeczną zaczęto wręcz nazywać real estate od nazwy osiedli mieszkaniowych w amerykańskim stylu[2].

Piękny dom

Proces ten jednak zaszedł w Dżakarcie dużo dalej. Firmy deweloperskie budujące malle zaczęły poszerzać ich funkcje o usługi publiczne – budowano kompleksy, w których wokół zajmującej centralną pozycję galerii handlowej znajdowały się szkoły, szpitale i biurowce. Dzięki temu mieszkańcy mogli zaspokoić większość podstawowych potrzeb bez konieczności wychodzenia z klimatyzowanych pomieszczeń i tracenia czasu na dojazd do pracy w innej części nadmiernie rozbudowanej Dżakarty. Czynnikiem, który dodatkowo wpłynął na atrakcyjność wyboru tych mieszkań, było bezpieczeństwo – zarówno fizyczne (ochrona), jak i socjalne. W Indonezji nie ma powszechnego systemu emerytalnego, dostęp do świadczeń mają jedynie pegawai (urzędnicy) oraz pracownicy firm, w których obowiązują pracownicze programy emerytalne – są to zwykle największe korporacje lub firmy państwowe. Niektóre z nich wraz z ofertą pracy proponują w pakiecie nie tylko zabezpieczenie emerytalne, ale także mieszkanie w takim kompleksie (na własność lub tani wynajem). Dlatego też zdobycie pracy w korporacji jest szczytem aspiracji dla wielu mieszkańców Dżakarty.

W samej stolicy Indonezji obecnie znajduje się ok. 80 podobnych kompleksów, ale zarówno styl życia, jak i typowe dla Dżakarty problemy miejskie zaczynają dotyczyć coraz większej liczby indonezyjskich miast, więc model ten szybko się rozprzestrzenia. Malle są zróżnicowane – czasem tworzą „moduły”, które składają się z galerii handlowej, szkoły, szpitala i biurowca i są otoczone trasą szybkiego ruchu, zaś czasami stają się centrum dla niemalże całej nowej dzielnicy. Korzystają z nich nie tylko ich mieszkańcy, ale też niższe warstwy klasy średniej, które przyjeżdżają tam pracować lub spędzać czas wolny. Jedną z pierwszych dzielnic o takim charakterze była skończona w latach 80. dzielnica Pondok Indah (po polsku piękny dom). Jednak symbolem kompleksów mieszkaniowych są projekty dewelopera Summarecon Agung Tbk. Rozwijane nie tylko w Dżakarcie, ale też w innych miastach kraju, prawie zawsze posiadają zachodnie nazwy – residence, green garden, boulevard, casa czy villa.

W doświadczającej gwałtownego wzrostu gospodarczego Dżakarcie coraz więcej ludzi aspiruje do stylu klasy średniej. Kolejne malle powstają na terenach dawnych kampongów jak grzyby po deszczu. Według szacunków wciąż mieszka tam 60-70 proc. mieszkańców stolicy (często wysiedlanie mieszkańców i budowa nowych osiedli odbywają się pod kontrolą wojska). Choć w Indonezji 11 proc. mieszkańców (28 mln) żyje poniżej krajowego poziomu ubóstwa, osiągając miesięczne dochody rzędu ok.22 dolarów na osobę, styl życia w takich modułach jest wzorowany na zachodnim – ich ceny nie odbiegają znacząco od cen kompleksów handlowych w Londynie czy Nowym Jorku.

W mieście tak nieprzyjaznym do życia dla osób wystarczająco zamożnych decyzja o zamieszkaniu i pracy w kompleksie Wielkiego Brata staje się marzeniem i racjonalną decyzją. Deweloperzy próbują wszelkimi środkami zaspokoić potrzebę życia w uporządkowanym mieście. Korzystają z tego nieliczni, a pozostali mieszkańcy Dżakarty odgrywają rolę statystów. Witamy na wolnym rynku – bez znieczulenia.

Fotografie: Jonathan McIntosh | Wikimedia Commons

Michał Sęk – geograf, członek zespołu badawczego DNA Miasta i redakcji „Magazynu Miasta”. Stypendysta rządu indonezyjskiego. Interesuje się rozwojem lokalnym i regionalnym oraz ekonomią rozwoju tak w Polsce, jak i w Indonezji

Interesują Cię kwestie miejskie? Zapraszamy na profil Magazynu Miasta na Facebooku!


[1] H. S. Nordholt & G. van Klinken (red.), Renegotiating Boundaries. Local Politics in Post-Suharto Indonesia. Leiden: KITLV Press.

[2] Risa Permanadeli, Understanding the Imaginaries of Modernity in Jakarta: A Social Representation of Urban Development in Private Housing Projects; Papers on Social Representations, Volume 23, pages 22.1-22.33 (2014); http://www.psych.lse.ac.uk/psr/PSR2014/2014_1_21.pdf