Architektura cyrkularna
Zbudować, użytkować, zburzyć – tak wygląda klasyczna linia życia budynków. A gdyby tak myśleć o nich jak o zasobach, które można ponownie wykorzystać, rozłożyć na części, przenieść w inne miejsce lub zmienić ich funkcję?
Reinkarnację z zakresu architektury cyrkularnej zafundowali architekci z biura Make Architects londyńskiemu biurowcowi zbudowanemu w latach 50. Zespół postanowił wykorzystać bryłę składającą się z czterech niezależnych budynków, nadbudować ją i dzięki temu zabiegowi ocalić jak najwięcej z pierwotnej konstrukcji, a przy okazji zapewnić użytkownikom budynku najwyższy możliwy komfort energetyczny. Prace nad tym przedsięwzięciem trwały trzy lata, od 2005 do 2008 roku. Budynki zostały połączone szklanymi łącznikami maksymalnie wykorzystującymi światło dzienne i chroniącymi pomieszczenia przed nadmiernym nagrzewaniem. W parterach budynków wprowadzono natomiast różnego typu punkty usługowe, dzięki czemu biurowiec przestał być zamkniętym i niedostępnym dla okolicznych mieszkańców obiektem.
fot. Makes Architects
Zasada klocków
Specyfiką innych realizacji, które powstają w duchu ekonomii cyrkularnej, jest ich modułowość. Obiekt, budynek albo przestrzeń mogą składać się z komponentów, które zostały już wcześniej użyte przy innej inwestycji. Często dba się też o to, aby zastosowane materiały można było odzyskać i wykorzystać w przyszłości w innym obiekcie. Aby modułowość mogła przynosić wymierne efekty, projektanci muszą na wczesnym etapie prac opracować technologie, które umożliwią szybkie i tanie rozkładanie obiektów lub wymianę poszczególnych części. Jak przełożyć te założenia na rzeczywistość?
Z zadaniem tym świetnie poradziła sobie m.in. IKEA Foundation. We współpracy z UNHCR zainwestowała w projekt Better Shelter, czyli zapakowane w dwa pudła, możliwe do złożenia przez cztery osoby w cztery godziny, tymczasowe schronisko zastępujące standardowe namioty wykorzystywane w obozach dla uchodźców i ofiar klęsk żywiołowych. Jego złożenie nie wymaga specjalistycznych umiejętności ani skomplikowanego sprzętu. Jury konkursu Beazley Designs of the Year organizowanego przez The Design Museum w Londynie uznało ten produkt za najlepszy projekt 2016 roku. Najistotniejszy jest jednak fakt, że został on z powodzeniem zastosowany w obozach dla uchodźców, w tym w obozie na greckiej wyspie Lesbos i w Al Jamea w Iraku. Z tych budynków-klocków złożono również szpitale polowe ratujące życie Nepalczykom po katastrofalnym trzęsieniu ziemi. Kilkaset sztuk trafiło również do Jemenu. Odkąd projekt ujrzał dwa lata temu światło dzienne, na świecie skorzystano już z kilkudziesięciu tysięcy tymczasowych schronisk. Są one bardzo pozytywnie oceniane przez pracowników humanitarnych, którzy zazwyczaj podchodzą krytycznie do innowacji pochodzących z sektora prywatnego.
fot. Better Shelter, Lesbos, © IKEA Foundation
Better Shelter jest więc dobrym przykładem architektury modularnej dostosowanej do wyjątkowych warunków. Choć produkt jest dwukrotnie droższy niż standardowe obozowe namioty, jego twórcom udało się zniwelować większość wad stosowanych dotąd rozwiązań. Udało się np. zapewnić mieszkańcom prywatność – co jest szczególnie ważne w przypadku dziewczyn i kobiet, które w zatłoczonych obozach często padają ofiarą agresji. Odpowiednio dobrane materiały chronią użytkowników przed przegrzaniem i ulewnym deszczem, a pomieszczenie można zamknąć na zamek, dzięki czemu rodzina nie musi się też martwić o swój niewielki dobytek. Żywotność Better Shelter to trzy lata, po tym czasie ramy schronienia można użyć ponownie i, wykorzystując lokalnie dostępne materiały np. glinę, odbudować dom. Better Shelter jest więc produktem stworzonym z myślą o skrajnej sytuacji, w której należy równocześnie zapewnić choćby minimalny standard życia setkom, a nawet dziesiątkom tysięcy ludzi w bardzo krótkim czasie. W takiej sytuacji nie ma mowy o wyśrubowanych normach budowlanych – sami twórcy tego rozwiązania przyznają, że tymczasowe schronienie nie miałoby szans, żeby spełnić szwedzkie normy przeciwpożarowe. Taka jest jednak specyfika architektury humanitarnej – w swoim krótkim życiu budynek spełnia swoje zadanie idealnie.
Wyśrubowane normy z pewnością spełnia przebudowany kompleks biurowy holenderskiej firmy energetycznej Liander mieszczący się w Duiven. To obiekt uchodzący za jeden z najciekawszych europejskich przykładów architektury mimikrycznej (ang. biomimetic architecture), czyli projektów, których twórcy czerpią inspiracje ze świata przyrody. Dzięki powieleniu rozwiązań ze środowiska naturalnego architekci z biura RAU architects uzyskali efekt maksymalnego wykorzystania dziennego światła. Zainstalowane dodatkowo panele słoneczne i system zbiorników wodnych sprawiły natomiast, że jest to pierwszy w Holandii budynek o dodatnim bilansie energetycznym (produkuje więcej energii, niż jej zużywa). Nie jest to jednak jedyna zaleta tego projektu. Aż 80 proc. materiałów wykorzystanych w rozbudowie kompleksu można ponownie wykorzystać. Każdy z elementów jest opisany w specjalnej metryce produktu (ang. material passport, circularity passport), która zawiera szczegółowe informacje umożliwiające bardziej efektywne ponowne użycie lub odpowiednią utylizację. Dokument ten przygotowany został przez firmę Turntoo, która od lat promuje stosowanie szczegółowych opisów konstrukcji i materiałów użytych w budynkach. Jej założyciele tłumaczą, że rozwiązania z obszaru ekonomii cyrkularnej będzie łatwiej wprowadzić w życie na szeroką skalę na polu architektury, jeśli dokumentacja budynków będzie zawierała informacje o trwałości materiałów i normach ich utylizacji. Choć system ten podnosi koszt jednorazowej inwestycji, w dłuższej perspektywie przynosi znaczne zyski.
ilustr. render, RAU architects
Znaczenie materiałów
Trzecim ważnym wątkiem, który warto brać pod uwagę, włączając w proces projektowania wartości istotne dla obiegu zamkniętego, jest dbałość o materiały – nie tylko o ich parametry pozwalające tworzyć inwestycje zrównoważone, ale także o miejsce ich produkcji, drogę, jaką muszą przebyć, aby znaleźć się na placu budowy, i proces ich utylizacji lub ponownego użycia. Dlatego w architekturze spod znaku ekonomii cyrkularnej można też znaleźć zarówno przykłady architektury wernakularnej, w której wykorzystuje się tradycyjne, lokalne materiały, konstrukcje i lokalną wiedzę budowniczych, jak i ultranowoczesne inżynieryjne rozwiązania i przykłady takie jak wspomniane wcześniej material passports.
fot. Heritage Foundation of Pakistan
Jedną z najważniejszych na świecie postaci zajmujących się potencjałem tradycyjnych technik budowlanych jest architektka Yasmeen Lari – pierwsza Pakistanka w historii, która zaczęła zawodowo pracować w tej profesji. Lari zasłynęła z wielu imponujących wielkoskalowych projektów i – przede wszystkim – ze swoich realizacji z obszaru architektury humanitarnej. Od lat tworzy projekty o lekkich konstrukcjach przygotowane z lokalnych materiałów, które mogą być realizowane lokalnymi siłami, w bardzo krótkim czasie i mają bardzo niski ślad węglowy. Co szczególnie istotne, Lari uwzględnia w projektach rozwiązania podnoszące komfort życia ich mieszkańców (m.in. odpowiednia ochrona przed słońcem, wysokie konstrukcje chroniące przed podtopieniami podczas kolejnych wysokich stanów wody) i lokalne tradycje przestrzenne (oddzielna przestrzeń dla kobiet). Nic więc dziwnego, że od 2010 roku ponad 45 tys. takich konstrukcji zbudowano na terenach występowania klęsk naturalnych, w tym m.in. w pakistańskiej prowincji Sindh, która ucierpiała podczas wielkich powodzi w 2010 i 2013 roku. Podejście Lari do projektowania sprawiło, że stała się ona bohaterką jednego z odcinków Rabel Architecture, serii krótkich, świetnych dokumentów przygotowanych przez stację telewizyjną Aljazeera, opowiadających historie sześciu architektów traktujących swój zawód jako formę aktywizmu społecznego.
Martyna Obarska – wicenaczelna „Magazynu Miasta”
zdjęcie główne: fot. Better Shelter, Lesbos, © IKEA Foundation