Otwórzmy ulice!
W polskich miastach dyskusja o transporcie w czasach epidemii sprowadza się do znoszenia lub zawieszania opłat w strefach płatnego parkowania. Zadbajmy o nasze bezpieczeństwo i zdrowie i otwórzmy ulice dla ruch pieszego i rowerowego!
Premier i Minister Zdrowia wezwali nas do izolowania się we własnym domu i zachowania dystansu podczas przemieszczania się po mieście. Przeprowadzone tydzień temu badania pokazały, że liderem w zakresie wdrażania tego apelu jest społeczność Katowic. Codziennie z okien mieszkania obserwuję więc puste ulice stolicy Górnego Śląska i – podobnie jak inne osoby zajmujące się urbanistyką – zastanawiam się, w jaki sposób obecna sytuacja wpłynie na nasze miejskie otoczenie w dłuższej perspektywie. W tlącej się debacie na ten temat dominuje wątek zagrożonych relacji społecznych, jednak nie wydaje mi się, żeby ta kwestia była dobrze zaadresowana. Mieszkanie w mieście wszak zawsze wiązało się z utrzymywaniem dystansu – niekoniecznie przestrzennego, ale społecznego na pewno.
W urbanistycznych skutkach rozwoju epidemii głęboko zanurkował (niechcący?) też gubernator Andrew Cuomo w trakcie dyskusji o problemie zatłoczenia parków w Nowym Jorku. Zauważył on, że ludzie gromadzą się na małym obszarze zieleni, bo w gęsto zabudowanym mieście nie mają innego wyboru. Nie jest to odkrywcze, w przeciwieństwie do zaproponowanego przez niego rozwiązania: otwórzmy ulice dla pieszych i rowerzystów. W zamian za „zgodę” na zwartą tkankę otrzymujemy w końcu dużą ilość przestrzeni publicznej: parków, skwerów i placów. Oraz ulic – na co dzień zapominamy o tym, że ulice to też przestrzenie publiczne, bo wiele obszarów oddaliśmy samochodom. Teraz musimy to zmienić!
Andrew Cuomo przypomina więc o czymś, co urbanistki i urbaniści wiedzą od dawna: idealnym miejscem do zaspokajania ludzkich potrzeb są dobrze ukształtowane ulice i to one powinny być dziś przedmiotem szczególnej troski. Wzywając mieszkańców miast do izolowania się, nie możemy zapominać o tym, że czasami będą musieli gdzieś podejść lub podjechać, żeby załatwić niezbędne sprawy. Na uwadze powinniśmy mieć też ich zdrowie fizyczne i psychiczne, a więc zadbać o przestrzeń dla rekreacji i wypoczynku. Jak to zrobić w praktyce i właściwej skali, podpowiadają nam władze dwóch stolic państw położonych w Ameryce Łacińskiej. Burmistrzyni Bogoty wprowadziła ostatnio najpierw 22 km, a potem 117 km dodatkowych tymczasowych tras rowerowych (tzw. ciclovias), a biuro Oficera Rowerowego Meksyku zaprezentowało plan szybkiego stworzenia ponad 131 km nowych dróg dla jednośladów. Włodarze ci dopisali w ten sposób kolejny rozdział do opowieści o swoim „radykalizmie”, który zdiagnozował m.in. Justin McGuirk. Dlaczego to robią?
Cztery argumenty za otwarciem ulic
Po pierwsze, ruch samochodowy odpowiada za emisję szkodliwych substancji, które wpływają negatywnie na stan osób z niewydolnością oddechową. Ze względu na charakter choroby wywoływanej przez koronawirusa, ograniczenie toksyn w powietrzu, a więc i ruchu aut, jest dziś kluczowe. Tym bardziej, że lekarze powinni skupić się obecnie na problemach wywołanych epidemią, a nie na leczeniu zaostrzonych stanów innych schorzeń, w tym tych cywilizacyjnych.
Po drugie, władze miast muszą zadbać o kondycję swoich mieszkanek i mieszkańców w czasie epidemii. Powinny im zapewnić możliwość bezpiecznej rekreacji i wypoczynku z czasie izolacji społecznej. Dobrym rozwiązaniem jest między innymi aktywna mobilność, dlatego konieczne są rozwiązania inżynierskie, które pozwolą ją rozwijać. Inwestujmy więc w kryzysową sieć rowerową.
Po trzecie, ograniczenie ruchu samochodowego podnosi bezpieczeństwo osób, które skazane są na jazdę autem. Pojazdom ratunkowym pozwala szybciej dotrzeć na miejsce, a wszystkim innym ludziom zmotoryzowanym uniknąć kolizji. W szpitalach nie ma dziś przecież miejsca dla poszkodowanych w wypadkach.
Po czwarte, zmiany w sytuacji epidemii są osadzone w lokalnym kontekście ekonomicznym. Wielu mieszkańców Bogoty i Meksyku o niższych dochodach korzysta na co dzień z autobusu i ich funkcjonowanie zależy w pełni od komunikacji miejskiej. Wprowadzanie w związku z pandemią ograniczeń w transporcie publicznym nie może odebrać im możliwości swobodnego przemieszczania się w celu załatwienia spraw koniecznych.
Władze Bogoty i Meksyku otwierają więc część ulic dla ruchu pieszego i rowerowego. Krok ten proponował też gubernator Andrew Cuomo. Co ciekawe, w odpowiedzi usłyszał od burmistrza Nowego Jorku, Billa de Blassio, że nie jest on w stanie masowo zamykać dróg dla ruchu samochodowego, bo musi działać „systemowo” (miasto oddaje za to rowerzystom w związku z pandemią część pasów jezdni – przyp. red.). Którą strategię wybiorą polskie samorządy?
——
*** Wszyscy na rowery! namawiała w zeszłym tygodniu na łamach Gazety Wyborczej Marta Żakowska, nasza naczelna, opisując działania różnych miast na świecie w obszarze transportu w czasie pandemii. Co na to zawołanie brytyjscy naukowcy zalecający dziś szybkie tworzenie kryzysowej infrastruktury transportowej, o której piszemy w powyższym tekście, i mieszkańcy różnych miast, dlaczego rower nas dziś uratuje i jak bezpiecznie poruszać się po zakażonym mieście innymi środkami komunikacji?