Sukces miasta a sukces jego mieszkańców

  W konsekwencji nie można wykluczyć, że za szczytnymi hasłami koncentracji na mieszkańcach kryje się sposób zarządzania masami. Badając efektywność miejskich konsultacji, często słyszałem, że mieszkańcy w większości nie są przygotowani do merytorycznej dyskusji, że cechuje ich myślenie życzeniowe i niezdolność do wyjścia poza partykularne…

 

W konsekwencji nie można wykluczyć, że za szczytnymi hasłami koncentracji na mieszkańcach kryje się sposób zarządzania masami. Badając efektywność miejskich konsultacji, często słyszałem, że mieszkańcy w większości nie są przygotowani do merytorycznej dyskusji, że cechuje ich myślenie życzeniowe i niezdolność do wyjścia poza partykularne interesy. Przyczyny tego stanu rzeczy są dwie – albo rzeczywiście mieszkańcy nie są zdolni do współpracy, albo jest to efekt źle zorganizowanego włączania mieszkańców w procesy decyzyjne. Bliższe prawdy jest zdecydowanie drugie wyjaśnienie. Problem nie leży w mieszkańcach, ale w jakości relacji budowanych przez tych, którzy są przy władzy. Konsekwencją tego jest zaś wrażenie, że miasta nie tworzą mieszkańcy, lecz różnej maści eksperci, władze wykonawcze i uchwałodawcze oraz grono inwestorów. To, paradoksalnie, najczęściej również mieszkańcy, więc teoretycznie wszystko mogłoby się zgadzać. W praktyce jednak okazuje się, że miasta jako struktury stają się oderwane od swoich mieszkańców. Dzięki temu każde miasto może być dzisiaj miastem kreatywnym. Albo otwartym. W wyborze pomoże agencja wizerunkowa.

Miejscy obywatele razem tworzą miasto

Aby uniknąć stworzenia sztucznego dystansu pomiędzy mieszkańcami a strukturami władzy w mieście, konieczna jest więc zmiana relacji. Mieszkańcy nie powinni być traktowani jako zasób, na którym można budować strategię rozwoju, ale jako budowniczowie strategii opartej na istniejących i potencjalnych zasobach. W ten sposób nie będą utożsamiani z umiastowionym tłumem czy grupą roszczeniowych petentów. Zamiast mówić o miastach tworzonych przez mieszkańców, lepiej więc powiedzieć, że to miejscy obywatele razem tworzą miasto. Decydując się na rozwój, którego motorem będą aktywność, wiedza i przedsiębiorczość mieszkańców, trzeba jednocześnie budować świadomość współodpowiedzialności i wynikających z niej praw i obowiązków. Te zaś powinny być wspierane i szanowane przez ostatecznych decydentów. Mądrość polityki miejskiej objawia się tu w tym, że nie tylko wypływa ona z autentycznych potrzeb objętych nią obywateli, ale również wchodzi z nimi w dialog. Jako pochodząca z wewnątrz miasta polityka ta potrafi zrozumieć upór, ugiąć się przed protestem, ale także pokazać alternatywy i do nich przekonać.

Tak pojmowany rozwój miasta nie musi oczywiście gwarantować dobrego miejsca w rankingach albo przyciągać gigantycznej liczby inwestorów. Na pewno jednak sprawi, że klucz do sukcesu wciąż będzie w rękach mieszkańców obywateli i wyłonionych spośród nich władz, a powodzenie jednych przełoży się na powodzenie drugich.

 

[1] Edward Glaeser, Triumph of the City: How Our Greatest Invention Makes Us Richer, Smarter, Greener, Healthier, and Happier, Penguin Press HC 2011, s. 2.
[2] Witold Orłowski, Raporty na temat wielkich miast Polski, Warszawa, PwC 2011, s. 17.

Tagi: