FURTAK & LIS: Mozaika do zadań społecznych
Z Pauliną Furtak i Rafałem Lisem ze Społecznej Pracowni Mozaiki rozmawia Martyna Obarska
Wybór padł na malucha – koniecznie w skali 1:1. Mozaikę upodobali sobie członkowie fanklubu fiata 126p, którzy od tej pory regularnie organizują zjazdy maluchów pod ceramiczną wersją obiektu ich uwielbienia
Z Pauliną Furtak i Rafałem Lisem ze Społecznej Pracowni Mozaiki rozmawia Martyna Obarska
Co w Waszym działaniach pojawiło się pierwsze: dryg do animacji społecznej czy do mozaiki?
Rafał Lis: Dziewczyny są artystkami, plastykami, a ja historykiem sztuki i animatorem. Mozaiki nauczyła mnie od podstaw Paulina. Wymarzyłem sobie taki rodzaj pracy z ludźmi, a ona przekazała mi niezbędną wiedzę i nauczyła techniki. Społeczna Pracownia Mozaiki właściwie powstała jako narzędzie animacji społecznej, pretekst do wspólnej pracy, do rozmów z ludźmi o przestrzeni, w której żyją. Zawsze najważniejszy był dla mnie moment przed rozpoczęciem działań mozaikarskich – spotkania z mieszkańcami, rozmowy, szukanie informacji we wszelkich możliwych źródłach, odnajdywanie starych zdjęć… Zastanawianie się po co, dla kogo i dlaczego ma powstać kolejna nasza realizacja.
Dlaczego wybraliście takie narzędzie animacji?
Paulina Furtak: Dbanie o wygląd przestrzeni wspólnej angażuje mieszkańców, przy wspólnych pracach nad nim wzmacniają się relacje sąsiedzkie. Mozaika świetnie nadaje się do przestrzeni publicznej, bo efekty naszych działań są trwałe i efektowne, przez co mieszkańcy chętnie w nich uczestniczą. Ważne jest też to, że mozaika jest moją pasją, robię to z prawdziwą przyjemnością, więc łatwo mi zarażać energią do działania innych.
Jaka była geneza Waszych działań?
RL: Społeczna Pracownia Mozaiki powstała w 2015 roku w ramach projektu „Lokatorzy. Pracownia mitów” Fundacji Teren Otwarty. To była druga edycja działań badawczo-animacyjnych na osiedlu Słowackiego w Lublinie, gdzie głównym celem pracy zespołu animatorów było sondowanie, jak żyje się w słynnej „Hansenowskiej przestrzeni”. Pierwsza edycja projektu dała nam pewien zasób wiedzy o osiedlu, z którego czerpaliśmy, projektując kolejne działania. Pracownię traktowaliśmy jako pretekst do wspólnej pracy z mieszkańcami i do rozmów o przestrzeni osiedla bez używania nazwiska legendarnego architekta i jego teorię. Wykorzystałem fakt, że w tej przestrzeni w latach 70. odbywały się Lubelskie Spotkania Plastyczne. Ich pokłosiem były przygotowane przez artystów mozaiki zdobiące prześwity długich bloków. Rok przed 40. rocznicą tych działań chciałem przypomnieć o realizacjach, które wówczas powstały. Pokazać wspaniałe mozaiki, które wielu ludzi mija codziennie i – być może – nie zwraca już na nie uwagi.
Od czego zaczęliście pracę na osiedlu Słowackiego?
PF: Pierwszą naszą realizacją była mozaika „Cześć”. Chcieliśmy się przywitać tym projektem z osiedlem, z jego mieszkańcami, ale też sami ze sobą, bo wcześniej się nie znaliśmy. Część naszej ekipy po raz pierwszy pracowała w technice mozaiki. W ramach tego przedsięwzięcia na osiedlu Słowackiego powstało kilkanaście realizacji i każda z nich opowiada jakąś historię, o czymś przypomina, albo zwraca na coś uwagę.
Mozaika „Cześć” – pierwsza praca w ramach projektu „Lokaotrzy. Pracownia Mitów” na osiedlu Słowackiego w Lublinie, 2015
Czy udało Wam się włączyć w działania mieszkańców osiedla?
PF: Po przygotowaniu projektu zaczęliśmy ciąć płytki w przestrzeni osiedla, co wzbudziło zainteresowanie mieszkańców, którzy, jak tylko oswoili się z naszą obecnością, chętnie wchodzili z nami w dialog. Efekt naszej pierwszej realizacji wzbudził ich pozytywne reakcje, co zachęciło nas do dalszych działań, a rozmowy z mieszkańcami dały inspiracje do kolejnych mozaik. Tak powstały między innymi numerki przy klatkach na jednym z bloków. Jedna mieszkanka osiedla zadeklarowała, że chce przekazać nam materiały, ale kiedy okazało się, że trudno jest trafić pod jej adres, zapadła decyzja, że oznaczymy klatki w budynku, w którym mieszka. Innym razem pod wpływem historii szewca, który prowadzi na osiedlu zakład od początku jego istnienia i jest z nim szczególnie związany, zrobiliśmy mozaikę, która informuje o jego profesji. Szczególnie wspierał nas też Kacper – gimnazjalista, który chętnie pomagał nam przy cięciu płytek.
Pan Mieczysław – szewc, który prowadzi zakład na osiedlu Słowackiego, przy mozaice, którą ozdobiliśmy okolice jego warsztatu, projekt „Lokatorzy”, os. Słowackiego, 2015
Jaka jest historia kultowej już mozaiki przedstawiającej fiata 126p?
PF: Kacper okazał się nie tylko pracowitym pomocnikiem, ale też pasjonatem motoryzacji. Kiedy zapytaliśmy go, jaką mozaikę chciałby stworzyć w przestrzeni swojego osiedla, bez zastanowienia odpowiedział, że powinien być to polski samochód. Wybór padł na malucha – koniecznie w skali 1:1. Mozaikę upodobali sobie członkowie fanklubu fiata 126p, którzy od tej pory regularnie organizują zjazdy maluchów pod ceramiczną wersją obiektu ich uwielbienia. Co więcej, panowie z fanklubu zaprzyjaźnili się z pomysłodawcą mozaiki, który dzięki temu zyskał kompanów do rozmowy i może rozwijać swoją pasję. Opowiedzieli nam też historię związane z miejscem, które Kacper wybrał na lokalizację mozaiki. Podobno pod tą właśnie ścianą stał kiedyś fiat 126p, który pełnił funkcję dzisiejszego roweru miejskiego: grono wtajemniczonych osób wiedziało, jak go otworzyć i uruchomić, i mogło go używać. Jedyną zasadą było uzupełnienie paliwa przed odstawieniem.
Wasze działania nie ograniczają się jednak do Lublina. Ostatnio pojawiliście się też na Śląsku. Na czym polegał projekt, który zrealizowaliście w Koszutce?
PF: W 1963 roku na placu Grunwaldzkim w Katowicach powstał pomnik „Rodzina” autorstwa Jerzego Egona Kwiatkowskiego. Oryginalną okładzinę zaprojektowała żona artysty Lidia Kwiatkowska. Mozaika z czasem uległa zniszczeniu: prawdopodobnie zaczęła odpadać, a w latach 90. całkiem ją skuto. Od tamtego czasu pomnik malowano białą i żółtą farbą. Okazało się, że mieszkańcy najmniejszej dzielnicy Katowic tęsknią za pierwotnym wyglądem ponad siedmiometrowej rzeźby, a lokalni działacze od kilku lat starają się odtworzyć skute mozaiki. Organizatorzy tegorocznej edycji Katowice Street Art Festiwal umożliwili realizację tego przedsięwzięcia. Dostaliśmy od nich zaproszenie i kiedy dowiedzieliśmy się o zaangażowaniu mieszkańców w ten projekt, podjęliśmy się go bez wahania.
Interesują Cię kwestie miejskie? Śledź profil „Magazynu Miasta” na facebooku! www.facebook.com/magazynmiasta
Jak wyglądały prace nad odtworzeniem mozaiki?
RL: W drugiej połowie maja dookoła rzeźby rozstawiono rusztowanie i przez następne dziesięć dni razem z wolontariuszami, organizatorami festiwalu i z mieszkańcami Koszutki przygotowywaliśmy okładzinę ceramiczną. To był bardzo intensywny czas – pojawialiśmy się pod pomnikiem wcześnie rano, a pracę przerywaliśmy, kiedy było już zupełnie ciemno. Najpierw dokładnie umyliśmy pomnik i zdjęliśmy warstwę żółtej farby, która go „zdobiła”. Potem zabezpieczyliśmy strukturę pomnika – łatając drobne spękania, które na przestrzeni lat pojawiły się na jego powierzchni. Pod rusztowaniem pojawiło się też stanowisko do cięcia płytek na mniejsze elementy – dzięki temu we współpracę zaangażowało się dużo osób spoza Pracowni. A odgłosy cięcia i łamania glazury, jak zwykle, ściągały uwagę przechodniów. Gotowe elementy – składane w kartonowe pudełka od lokalnych sklepikarzy – i wiadra z zaprawą wędrowały na coraz wyższe poziomy rusztowania.
W jaki sposób odnajdujecie informacje o pierwotnym wyglądzie mozaik, które odtwarzacie?
PF: Pomnik „Rodzina” był pierwszą mozaiką, którą „odtwarzaliśmy”. Z czarno-białych archiwalnych zdjęć dowiedzieliśmy się, jakiego kształtu i jakiej wielkości były poszczególne elementy mozaiki, a o kolory zapytaliśmy mieszkańców Koszutki, którzy pamiętali mozaikę sprzed jej zniszczenia. Okazało się jednak, że niemal każdy pamięta co innego. Inspiracją stały się dla nas te informacje, które wydawały się nam najbardziej prawdopodobne. Wybór kolorystyki należał już natomiast do nas – to tylko nawiązanie do oryginalnej palety barw.
Pomnik Rodzina, fot. Katowice Street Art Festival
RL: Uzupełnieniem tego procesu było nasze odwiedzanie miejsc, gdzie znajdowały się realizacje Kwiatkowskiego. Próbowaliśmy poczuć ducha jego prac, sprawdzić, co powstawało w podobnym czasie i jakie budzi to w nas emocje. Sprawdziliśmy też większość katowickich mozaik, w tym okładzinę ceramiczną rzeźby „Lot”, która powstała w tym samym roku co pomnik „Rodzina”.
Jakich umiejętności wymaga więc praca z mozaiką?
PF: Układać mozaiki może każda przeciętnie sprawna manualnie osoba, ale żeby bez frustracji od początku do końca poprawnie wykonać całą realizację, trzeba mieć dużo cierpliwości i wyobraźnię, być precyzyjnym i konsekwentnym. Dodatkowo należy posiadać wiedzę techniczną, szczególnie jeśli wykonuje się mozaiki w przestrzeni publicznej, gdzie są wystawione na działanie trudnych warunków atmosferycznych.
RL: Praca z mozaiką uczy i wymaga cierpliwości, pokory oraz precyzji. Układanie małych elementów na początku było dla mnie… frustrujące. Przy jednej z realizacji w połowie pracy zrzuciłem na podłogę dziesiątki milimetrowych kawałków masy szklanej. Po kwadransie zacząłem układać wszystko od nowa. Przy większych elementach wcale nie jest łatwiej – trzeba czekać na ostateczny efekt, czyli na moment, w którym ułożone na siatce fragmenty zaczynają tworzyć wzór. A i tak potem czeka nas jeszcze kilka godzin pracy przy montażu.
Co jest najtrudniejsze w Waszych działaniach?
RL: Zdobywanie pozwoleń na kolejne realizacje. (śmiech)
PF: Trwale zmieniamy przestrzeń, dlatego dla mnie najtrudniejsze jest ostateczne podjęcie odpowiedzialnej decyzji o realizacji każdego z projektów. Nigdy nie będziemy w stanie skonsultować się z wszystkimi odbiorcami danej przestrzeni, dlatego staramy się, aby nasze realizacje miały zawsze pozytywny przekaz, a zamiast kontrowersji budziły uśmiechy na twarzach osób, które je widzą.
Jakie działania planujecie w najbliższej przyszłości?
RL: Przed nami kilka okazji do spotkań z mieszkańcami Lublina. Wrócimy na ulicę Lubartowską, gdzie w zeszłym roku przykleiliśmy mozaikarskiego Pac-Mana. Pod koniec wakacji ruszą warsztaty „Wszystko się ułoży”, podczas których we współpracy z zaproszonymi gośćmi oraz trzema instytucjami kultury przygotujemy mozaiki według pomysłu mieszkańców naszego miasta. We wrześniu i październiku odgłos ciętych i łamanych płytek ceramicznych będzie słychać w Dzielnicowym Domu Kultury „Węglin” i Dzielnicowym Domu Kultury „Czuby Południowe”.
Dziękuję za rozmowę.
Społeczna Pracownia Mozaiki – niezależny kolektyw artystyczny, którego głównym polem działania jest współtworzenie z lokalnymi społecznościami mozaik w przestrzeni publicznej. To również grupa przyjaciół, która wspólną przygodę rozpoczęła przy projekcie „Lokatorzy” Fundacji Teren Otwarty w 2015 roku w przestrzeni osiedla im. Juliusza Słowackiego w Lublinie.