DZIELNICE PRACY #2: Bankenviertel
Nieważne, z której strony zbliżamy się do miasta. Jego sylweta nie pozostawia złudzeń. Tutaj chodzi o pieniądze
Frankfurt nad Menem (niem. Frankfurt am Main) prześmiewczo nazywany jest Mainhattanem z powodu sylwety zdominowanej przez wieżowce zgrupowane w centrum. Jednak władze i mieszkańcy Frankfurtu wolą o nim pieszczotliwie mówić „najmniejsza metropolia świata”. Ta „ metropolia” w jednym z wiodących rankingów ośrodków finansowych uplasowała się aż na ósmej pozycji. Pierwszą zajmuje Nowy Jork. Nawet gdyby populacja Frankfurtu wzrosła trzykrotnie, cała zmieściłaby się w najmniejszej dzielnicy NYC – Manhattanie.
Frankfurt jest piątym pod względem liczby ludności niemieckim miastem. Leży w centrum regionu zamieszkanego przez 5,8 mln osób wypracowujących rocznie około 200 mld euro produktu brutto, co stanowi jedną piątą PKB Polski. Został niedawno sklasyfikowany jako Alpha World City i dołączył do prestiżowej grupy miast o kluczowym wpływie na światową gospodarkę.
Obraz miasta
Drapacze chmur wywołują skojarzenia z władzą, sukcesem i siłą. Chcąc to wykorzystać, metropolie epatują ich obrazami w materiałach reklamowych oraz konkurują w niekończącym się wyścigu o najwyższy budynek. Frankfurt to jedyne niemieckie miasto celowo kształtujące tzw. skyline. Znajduje się w nim 30 budynków o wysokości ponad 100 m, z czego większość zgrupowana jest w centrum, w nieformalnej dzielnicy Bankenviertel. Podobno najbardziej rzuca się w oczy siedziba Deutsche Banku, składająca się z dwóch 155-metrowych wież przezywanych przez mieszkańców „dług” i „kredyt”. Nieważne, z której strony zbliżamy się do miasta. Jego sylweta nie pozostawia złudzeń. Tutaj chodzi o pieniądze. Na ten efekt władze Frankfurtu pracowały bardzo długo.
Od lat 40. władze wspierały zabudowę wysoką w centrum. W przeciwieństwie do większości miast europejskich w trakcie odbudowy zniszczeń po II wojnie światowej, którymi dotknięte było 70 proc. miasta i 90 proc. śródmieścia, samorząd zezwolił na budowę wieżowców w centrum, a nie na obrzeżach. W innych europejskich ośrodkach starano się wrócić do kształtu zabudowy śródmieścia sprzed wojny. We Frankfurcie go przedefiniowano. Dla frankfurtczyków drapacze chmur miały być impulsem do rewitalizacji dzielnic centralnych. Decyzja ta stworzyła warunki do wykształcenia obrazu miasta silnego i metropolitalnego.
Fot. Tanja Schaefer
Od Cesarstwa Rzymskiego do amerykańskiej okupacji
Kamieniem węgielnym frankfurckiego sektora bankowego było nadanie miastu przez Święte Cesarstwo Rzymskie w 1240 i 1330 roku przywilejów organizacji targów. Dynamiczny rozwój ich oraz całego sektora handlu wymagał powołania instytucji wspierających. I tak w 1402 roku otwarto pierwszy bank, a w 1585 roku uruchomiono pierwszą niemiecką giełdę. Jednak droga do statusu międzynarodowego centrum finansowego nie była ani łatwa, ani szybka.
Do połowy XVIII wieku frankfurckie banki służyły głównie jako źródło finansowania działań rozlicznych książąt i lokalnych kupców. Do rozwoju usług bankowych przyczynili się prywatni bankierzy, w tym potężna, pochodząca z Frankfurtu rodzina Rotschildów. Wraz z utworzeniem w 1871 roku Rzeszy Niemieckiej znaczenie Frankfurtu jako ośrodka decyzyjnego i finansowego wyraźnie zmalało. Na stolicę państwa wybrano Berlin, w którym skupiono kluczowe instytucje finansowe. Drugim powodem utraty pozycji było niedocenienie przez Frankfurt roli postępującej industrializacji. Frankfurtczycy poświęcali jej zbyt mało uwagi, koncentrując się na działalności bankowej i kredytowej. Upadek niemieckiej gospodarki po I wojnie światowej pogrążył międzynarodową rangę Frankfurtu jako ośrodka finansowego. Miasto dobiła postępująca inflacja okresu międzywojennego.
Poprawa sytuacji nastąpiła dopiero po 1945 roku, kiedy Amerykanie wybrali Frankfurt na swoją siedzibę – centralna lokalizacja miasta wśród trzech alianckich stref okupacyjnych dała mu istotną przewagę nad innymi ośrodkami miejskimi. Wraz z Brytyjczykami i Francuzami utworzyli we Frankfurcie Radę Gospodarczą, protoplastę Bundestagu, która decydowała o gospodarce okupowanych Niemiec. W 1948 roku uruchomiono we Frankfurcie Niemiecki Bank Federalny. Rok później typowano Frankfurt na stolicę RFN. Powstał nawet budynek, który miał być siedzibą parlamentu, jednak pierwszy powojenny kanclerz, Konrad Adenauer, wybrał Bonn. Obawiał się, że jeśli stolicą zostałby Frankfurt, utrudniłoby to zjednoczenie Niemiec.
Powojenny Berlin, osłabiony podziałem na cztery strefy, tracił na znaczeniu jako ośrodek finansowy na rzecz Frankfurtu. W 1950 roku Frankfurcka Giełda Papierów Wartościowych odzyskała dawną wiodącą pozycję. Kolejne lata to dynamiczny rozwój miasta jako ośrodka transportowego, targowego i finansowego, którego swoistym ukoronowaniem było zlokalizowanie w nim w 1998 roku siedziby Europejskiego Banku Centralnego i następnie Europejskiej Rady ds. Ryzyka Systemowego oraz Europejskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych.
Budowlana bonanza
Podwaliny pod zgrupowane na modłę Manhattanu wieżowce położyły powojenne decyzje planistyczne amerykańskiego okupanta. W okresie powojennym centrum miasta było zabudowywane w niesamowitym tempie. Inwestorzy prywatni wywierali na władze presję, by te przyzwoliły na wysoką zabudowę. Pomimo limitu wysokości do piątej kondygnacji, zapisanego w obowiązującym po wojnie planie zagospodarowania przestrzennego, do urzędu miasta nagminnie składano wnioski o pozwolenie na znacznie wyższą zabudowę. W końcu władze uległy naciskom i, w drodze wyjątku, dopuściły budynki o wysokości do 14 kondygnacji. Samorząd szybko musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie dopuszczać tak wysoką zabudowę, a gdzie nie. Rozochoceni inwestorzy naciskali dalej. Jak pisze w swojej książce o historii Frankfurtu[1] Hans-Reiner Müller-Raemisch, były dyrektor wydziału planowania, zainteresowanie inwestorów było tak duże, że urząd miasta nie nadążał ze wskazywaniem działek pod zabudowę. Tę budowlaną bonanzę przerwały dopiero protesty mieszkańców. W latach 60. zaczęli się oni sprzeciwiać przejmowaniu przez wieżowce i budynki biurowe terenów mieszkalnych.
Na charakter Bankenviertel duży wpływ miała też uchwała władz miasta z 1907 roku, która zdecydowała o wyłączeniu terenów po średniowiecznych fortyfikacjach z zabudowy i przeznaczeniu ich na park liniowy. Wieżowce powstały w dużej mierze wzdłuż tego, okalającego centrum, pierścienia zieleni. Gdyby doszukiwać się kolejnych analogii do Nowego Jorku, może to przypominać Central Park i przylegające do niego budynki.
Rozcapierzone palce i ochrona mieszkańców
Na pytanie o lokalizację drapaczy chmur odpowiedziano dopiero w planie miejscowym z 1953 roku, który bazował na idei centralnego pierścienia zieleni i dopuszczał wysoką zabudowę właśnie wzdłuż niego. Według tej koncepcji stworzono kolejny plan zagospodarowania – Fingerplan. Zabudowa wieżowców miała być skupiona w pasach odchodzących od pierścienia zieleni na kształt dłoni o rozcapierzonych palcach. Obszary pomiędzy „palcami” były dogęszczane. W następnym planie próbowano grupować zabudowę wysoką (Clusterplan). Kluczowy dla jakości życia we Frankfurcie był obowiązujący w latach 70. i 80. City-Leitplan, który miał na celu ochronę funkcji mieszkaniowej w śródmieściu przy jednoczesnym zachowaniu centralnych miejsc pracy oraz przeciwdziałanie tworzeniu się obszarów monofunkcyjnych.
Dalszy rozwój dzielnicy biznesowej regulował Rahmenplan z 1990 roku, w tym w szczególności plan „nr.702 – Bankenviertel”. Jego twórcy kontynuowali założenia City-Leitplanu, dbając o wysoką jakość życia i nie dopuszczając zabudowy biurowej i usługowej na terenach o dotychczasowej funkcji mieszkaniowej. W planie tym rozwinięto też pomysł na pierścień zieleni i pozwolono na budowę wieżowców dopiero w drugim rzędzie zabudowy okalającej dawne fortyfikacje.
Brama do świata finansów
Obecnie dzielnica biurowa – Bankenviertel zajmuje obszar około 2,5 km2 a jej rozwój kształtuje szczegółowy plan z 2008 roku, wskazujący dokładne punkty pod budowę wieżowców i restrykcyjnie określający ich geometrię. Jest w nim miejsce na 23 drapacze chmur. Bieżącą ambicją władz jest połączenie Bankenviertel z Menem. Obszar pomiędzy rzeką a dzielnicą biznesową nieoficjalne nazwano „Maintor” (niem. Main – Men, das Tor – brama). Samorząd chce wykorzystać przekształcenie tego obszaru do ingerencji w sylwetę miasta. Mają w tym miejscu powstać trzy wieżowce, z których dwa będą wprowadzeniem do ciągu wysokiej zabudowy biegnącej wzdłuż Neuer Meinzer Strasse. Aranżacja ta, według urzędników i architektów, ma tworzyć imponującą, widoczną od strony rzeki bramę do dzielnicy finansowej. Z perspektywy pieszego będzie to jednak tylko przedłużenie tzw. Bankenklamm – wąwozu banków.
Borys Cieślak – ekonomista i urbanista. Pracuje w dziale doradztwa dla sektora publicznego firmy Deloitte.
Fot. Basquiat | Wikimedia Commons
[1] Hans-Reiner Müller-Raemisch, Frankfurt am Main. Stadtentwicklung und Planungsgeschichte seit 1945, 2001.