Architektura č
Jak się projektuje za naszą południową granicą?
Weekendowe ucieczki z miasta są jedną z osobliwości czeskiego stylu życia, która zadziwia obcokrajowców. Ich źródła poszukiwać trzeba w latach 20. poprzedniego wieku, kiedy nastąpił masowy rozwój turystyki pieszej i ruchu skautowego, a w lasach w okolicach Pragi i innych większych miast zaczęły pojawiać się pierwsze kolonie domów z balii. Po II wojnie światowej i naznaczonym przemocą wypędzeniu niemieckich obywateli w przygranicznych okolicach zostało wiele pustych chałup i wiejskich domów. Część z nich się rozpadła, ale na przestrzeni lat 50. i 60. wiele zaczęło stopniowo pełnić funkcję weekendowego domu dla mieszkańców miast. W latach 60. dzięki masowemu rozwojowi ruchu samochodowego niczym fala nadciągnął kolejny etap powstawania podmiejskich osad. Po okupacji Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego w sierpniu 1968 roku wyjazdy z miasta stały się natomiast ucieczką, wewnętrzną emigracją przed rzeczywistością – w weekend na swoich działkach (czes. chalupách) ludzie mogli być sobą. Po 1989 roku czeskie społeczeństwo olśniły na chwilę otwarte granice i możliwość podróży, jednak po kilku latach zainteresowanie chatami i chałupami powróciło. I nie znikło do dzisiaj. Z perspektywy architektury fakt ten ma wiele konsekwencji – pozytywnych, ambiwalentnych i zdecydowanie negatywnych.
Właścicielom chałup udało się ochronić przed całkowitą dewastacją architektoniczne dziedzictwo wiejskiej architektury z przygranicznych terenów poniemieckich. Żyjący tam na co dzień mieszkańcy miejscowości przebudowywali domy z powodów pragmatycznych, podczas gdy romantyczni działkowcy starali się je zachować w ich pierwotnej formie albo starannie je rekonstruowali. Z tego dziedzictwa czerpie dzisiaj wielu architektów, którzy próbują w nowych budynkach zbliżyć się do lokalnego archetypu domu wiejskiego (biura architektoniczne A. LT architekti, Mjölk architekti). Niestety budowa nowych osiedli domków letniskowych wywarła też negatywny wpływ na przyrodę i krajobraz. Niektóre doliny rzeczne są gęsto usiane domkami letniskowymi, a turyści rujnują dziką przyrodę, czego dowodem są zanieczyszczone w letnim sezonie rzeki.
Forma domku letniskowego jako współczesnego wytworu twórczości ludowej, architektury powstającej bez architektów, wywiera jednak znaczący wpływ na czeską architekturę ostatnich lat. Nie przypadkiem w księgozbiorach wielu architektów można znaleźć publikację Chatařství (2007) autorstwa plastyczki i fotografki Veroniki Zapletalovej, która w wyczerpujący sposób przeanalizowała fenomen domów weekendowych i letnich. Z chatami wiąże się też kolejna specyficzna czeska cecha dotycząca nie tylko architektury – umiejętność improwizacji. Choć jest ona wymuszona przez okoliczności, Czesi często uciekają się do niej dobrowolnie i czerpią z niej wiele przyjemności. Wprawdzie w ostatnich latach majsterkowanie w naszym kraju znalazło się trochę w odwrocie, ale wydaje się, że popularność różnych działań typu „zrób to sam”, publicznych ogródków czy warsztatów samopomocowych powoduje, że staje się ono dzisiaj atrakcyjne także dla młodego pokolenia.
„Niska” architektura domków, najróżniejszych dobudówek i szop, „niedoskonałość”, brak stylu i improwizacja są punktem wyjścia w rozważaniach o architekturze dla co najmniej kilku czeskich architektów. Michal Kuzemenský mówi na przykład: „Mam świadomość, że nie można tu budować domów, w pełnym tego słowa znaczeniu – doskonale, precyzyjnie. Tego Czesi nie potrafią, Czesi są partaczami. (…) Dlatego próbuję spojrzeć na to z drugiej strony, idealnie wykorzystać jako temat i zamienić w jakość”. Z poetyki czeskiego majsterkowania bezpośrednio czerpią też David Kraus – kolega szkolny Kuzemenskiego, z atelier Miroslava Šika (1990–1992, Wydział Architektury ČVUT/Politechnika w Pradze/) i Svatopluk Sládeček, architekt z Brna. W odróżnieniu od Kuzemenskiego zajmują się oni jednak również typowym dla domorosłych budowniczych chat dodawaniem kolejnych warstw do budynków oraz sklejaniem różnych form i stylów.
Droga z miasta i przestrzeń publiczna
Cotygodniowe weekendowe ucieczki z miasta na łono natury wpływają na architekturę i urbanistykę także w bardziej czytelny sposób niż tylko jako źródło formalnej inspiracji. Ich efektem są pustoszejące w weekendy miasta – w Pradze latem zostają przeważnie jedynie obcokrajowcy i turyści, a w innych miastach przede wszystkim najuboższa warstwa mieszkańców. Do świadomości mieszkańców z trudem przebija się więc postulat konieczności zmiany przestrzeni publicznej – uwaga obywateli skupia się w ciągu tygodnia na pracy, a w weekend na „drugim domu”, czyli domku letniskowym, chatce lub wiejskiej chałupie. Brakuje czasu i energii na zajmowanie się otoczeniem swojego miejskiego domu i angażowanie się w sprawy lokalne.
Do sytuacji tej przyczyniła się duszna atmosfera lat 70. i 80. w Czechosłowacji, która całkowicie uśmierciła życie miejskie. Ówczesne technokratyczne podejście do urbanistyki doprowadziło także do poprzecinania miast drogami szybkiego ruchu, które z bezwzględnością niszczą przestrzeń miejską i wytwarzają nieprzekraczalne bariery – spójrzmy choćby na praską magistralę północ – południe. Nie uwolniliśmy się jeszcze od tego dziedzictwa i powtarzamy te same błędy, budując obwodnice miast z tunelami i wielopoziomowymi skrzyżowaniami. Cios tradycyjnym ulicom ze sklepami, restauracjami i usługami zadała z kolei bezmyślna budowa centrów handlowych w latach 90. Jednym z symboli tego procesu jest m.in. historyczne centrum Ostrawy, które po zakończeniu budowy centrum handlowego Forum Nová Karolina dosłownie się wyludniło.
Na szczęście trend ten również stopniowo się zmienia, do czego przyczynili się przede wszystkim przedstawiciele młodszego pokolenia oraz inicjatywy obywatelskie, które ponownie ożywiają czeskie miasta. Odradza się także kultura, życie wspólnoty, sąsiedztwo – obserwujemy wzrost zainteresowania tematyką jakości przestrzeni publicznej. Niezwykle ważną datą dla wszystkich, którzy dbają o jakość miast, było utworzenie w 2013 roku Biura Przestrzeni Publicznej w ramach przekształconego Instytutu Planowania i Rozwoju Miasta Stołecznego Pragi (IPR, wcześniej Jednostka Rozwoju m.st. Pragi). Pierwszym efektem pracy Instytutu był obszerny Podręcznik kształtowania przestrzeni publicznej, który zawiera zasady, reguły i zalecenia dla wszystkich tworzących przestrzeń publiczną. Ale Praga nie jest osamotniona w tych działaniach – o rewitalizację swoich placów, tworzenie stref ruchu pieszego, parków i innych miejsc publicznych zaczęły zabiegać też inne czeskie miasta. Najbardziej cieszy fakt, że projekty te coraz częściej wybierane są i realizowane w ramach konkursów architektonicznych. Trudno jeszcze jednoznacznie ocenić ich efekty, ale trzeba podkreślić, że na razie ich inicjatorami są przeważnie pojedyncze aktywne jednostki – politycy i miejscy architekci.
Dziedzictwo stref funkcjonalnych
Urbanistyka jest dziedziną dużo bardziej powolną niż architektura, z powodu jej dynamiki mamy w Czechach sytuację, w której na wpół żywiołowa budowa domków na peryferiach miast oraz projekty deweloperskie w centrach znacznie wyprzedziły planowanie przestrzenne. Instrumenty tworzenia stref funkcjonalnych, jakie odziedziczyliśmy po technokratach realnego socjalizmu i które do dziś są częścią prawa budowlanego, też okazały się zupełnie nieadekwatne do obecnej sytuacji. Miasto podzielone na monofunkcjonalne strefy jest socjalnym, gospodarczym, transportowym i ekologicznym obciążeniem dla wszystkich. Urbaniści skłaniają się dziś raczej ku przeciwnej wizji miasta – zależy im na jak największym przemieszaniu różnych funkcji. Związany z tą zmianą zwrot w urbanistyce w Czechach po raz pierwszy dał się w pełni zauważyć w 2010 roku podczas konferencji pod znaczącym tytułem Inwentaryzacja urbanistyki. Kolejnym momentem przełomowym była radykalna transformacja praskiej Jednostki Rozwoju Miasta, która rozpoczęła się w 2012 roku i zaowocowała przekształceniem tej organizacji w IPR. Kluczowym dokumentem pokazującym nowe podejścia do rozwoju miasta jest Plan Metropolitalny (zagospodarowania przestrzennego), który powstaje w zespole architekta Romana Kouckiego i niebawem zostanie opublikowany. Do zainspirowania tych zmian przyczynił się też światły wiceprezydent, a w latach 2013–14 prezydent Pragi, Tomáš Hudeček – z wykształcenia geograf społeczny.
Ze strefowaniem funkcjonalnym, które dominowało w krajowej urbanistyce w całym okresie socjalizmu, wiąże się również inne niebagatelne dziedzictwo architektoniczne – osiedla z wielkiej płyty, w których mieszka blisko jedna czwarta obywateli Republiki Czeskiej i nawet jedna trzecia mieszkańców Pragi. W ostatnich latach osiedla te są coraz częściej tematem prac naukowych, artykułów, książek, wystaw i dyskusji. Od badania ich historii stopniowo docieramy też do rozważań o dalszym postępowaniu z tym fenomenem. Przede wszystkim okazuje się, że występują ogromne różnice pod względem cech architektonicznych i urbanistycznych pomiędzy poszczególnymi osiedlami i że nie można do nich podchodzić jednolicie. Ostatnio większość bloków z wielkiej płyty ocieplono, ale tylko nieznaczną część z nich poddano bardziej twórczym przebudowom. Warto wspomnieć więc wspaniałe centrum społeczne Máj na osiedlu o tej samej nazwie w Czeskich Budziejowicach, które wybija się wśród innych projektów na czeskich blokowiskach.
Budynki publiczne
Máj jest fascynującym przykładem projektu miejskiego – budynku publicznego, który wyróżnia się wyraźnymi cechami urbanistycznymi i ma ogromny wpływ na lokalną społeczność, dzięki czemu stanowi impuls do rozwoju całego obszaru. Ten na razie jeszcze powolny, ale widoczny rozkwit budownictwa publicznego świadczy o wzrastającej samoświadomości polistopadowego czeskiego społeczeństwa (po listopadzie 1989 roku – przyp. red.). Ta widoczna tendencja ma dwojakie źródło – wynika z inicjatywy polityków, ale także z dołu, z działań najróżniejszych stowarzyszeń i wspólnot, a nawet jednostek, w czym znacznie pomagają im europejskie granty. Oprócz bibliotek, szkół i placówek socjalnych powstają więc także domy najróżniejszych stowarzyszeń (Slavonice), świetlice harcerskie, warsztaty pracy chronionej (Slapy), pomieszczenia społeczne i kawiarnie (kino Varšava w Libercu) oraz prywatne galerie (praski DOX, galeria Závodný w Mikulovie). Proces ten przypomina trochę wielki boom wznoszenia budynków publicznych za czasów Pierwszej Republiki (1918–38), który wiązał się z potrzebą zapewnienia zaplecza dla urzędów samorządowych nowego państwa, a także z pragnieniem zapewnienia odpowiedniej reprezentacyjności nowej demokracji. Wiele budynków powstawało wówczas w ramach działań samopomocowych, dzięki zaangażowaniu konkretnej grupy ludzi – działają tak przede wszystkim obiekty towarzystwa Sokół (czes. Sokol), które do dziś znaleźć można w zasadzie w każdym czeskim mieście.
Kończąc przegląd współczesnych czeskich miejskich procesów, warto przywołać najważniejszy obecnie projekt architektoniczno-urbanistyczny kraju, czyli trwającą wciąż stopniową przebudowę przemysłowego zagłębia Ostrawy – Vítkovic (Dolní oblast) w pełnowartościową dzielnicę miasta. W ramach projektu remontowane są dawne obiekty przemysłowe (wielofunkcyjna hala Gong, nadbudowa wielkiego pieca) i powstają nowe domy (Świat Techniki). Najistotniejsze jest jednak przede wszystkim powiązanie tego terenu z infrastrukturą miejską i rozwój przestrzeni publicznej. Autorem tego rozwiązania urbanistycznego i większości pojedynczych realizacji jest architekt Josef Pleskot, a inicjatorem całego projektu i częściowo także inwestorem (większość środków pochodzi z funduszy europejskich) Jan Světlík, magnat przemysłowy i właściciel przedsiębiorstwa Vítkovice Holding. Ten ambitny projekt jest symbolem nadziei na przemianę skomplikowanego dziedzictwa urbanistycznego minionej epoki w tętniące życiem, przyjazne i nadające się do zamieszkania miasto, którego sercem są budynki instytucji kulturalnych i edukacyjnych. Wszyscy z lekkim niepokojem i nadzieją obserwujemy tę przemianę i zastanawiamy się, czy powiedzie się ona nie tylko w Ostrawie, ale także w Pradze (IPR i Plan Metropolitalny) czy w innych miastach, miasteczkach (Milovice i dawny teren wojskowy) i wioskach.
Karolina Jirkalová – dziennikarka, krytyczka i redaktorka specjalizująca się w tematyce architektury. Pracowała w czeskim radiu państwowym 3 – Vltava, od 2007 roku jest redaktorką miesięcznika „Art+Antiques”. Współtworzyła takie publikacje jak Architekti Sial (2008), Město mezi domy (2009) czy Paneláci 1 Padesát sídlišť v českých zemích (2016)
Już od najnowszego numeru „Magazynu Miasta” (premiera 3 października) ruszamy z działem „Kierunki” pod redakcją Katarzyny Dordy. Zabierzemy Was w miejskie regiony, o których zazwyczaj polski czytelnik nie czytuje.
fot. Dům-Uhlík (tłum.węgiel), proj. mjölk architekti, Pyšely Czechy 2014, fot. Martin Tůma, Jakub Skokan, BoysPlayNice