Gądek, Wróbel: Rekreacja z głową
Parafrazując znany cytat Freda Kenta, założyciela Project for Public Spaces – wierzymy, że jeśli chcemy, żeby ludzie się ruszali i żyli zdrowo, zaplanujmy miasta tak, by im to ułatwić
Wywiad z Grzegorzem Gądkiem i Moniką Wróbel z Fundacji Skwer Sportów Miejskich
Piękną mamy dziś pogodę, chociaż jest zimno. Czy w polskich miastach myśli się o projektowaniu przestrzeni do uprawiania sportów przez cały rok?
GG: Wielu dyscyplin nie da się bezpiecznie uprawiać przez cały rok pod gołym niebem. Poza sezonem letnim przede wszystkim wspiera się tradycyjne dyscypliny. Mamy hale sportowe, baseny i centra fitness, ale trudno jest wskazać przestrzenie całorocznej aktywności dla młodych dyscyplin takich jak sporty rolkowe – deski, rolki, hulajnogi, bmx – czy dla gry w boule. Jeszcze trudniej o miejsca, w których można bezpłatnie i komfortowo spędzić czas poza domem zimą – z naszych badań wynika, że jedyną taką opcją dostępną w masowej skali są galerie handlowe. Jasne, że nie są to miejsca sprzyjające zdrowiu, ale brakuje alternatyw.
Dlatego jednym z najważniejszych wyzwań, jakie postawiliśmy sobie we współpracy z warszawskim Zarządem Zieleni, jest wydłużanie dostępności przestrzeni publicznych na przestrzeni roku. Jest to kierunek, który zyskuje na znaczeniu w wielu miejscach na świecie. Priorytetem jest w nim ochrona użytkowników przestrzeni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi podczas ich aktywności w plenerze.
Porozmawiajmy o tym. Gdzie w Polsce fajnie zadziałały takie rozwiązania?
GG: Tak jak na całym świecie, w Polsce widzimy przede wszystkim skateparki w przestrzeniach pod mostami i estakadami oraz infrastrukturę transportu publicznego projektowaną z myślą o funkcji przestrzeni publicznej. Oba te kierunki są dość młode i nie mamy w Polsce wielu przykładów takich inwestycji.
Flagowym przykładem używania przestrzeni mostów jest teren pod Mostem Poniatowskiego w Warszawie, gdzie skejci oddolnie zbudowali sobie wysokiej jakości skatepark przyciągający ludzi z całego świata. W Gdyni w budżecie obywatelskim przegłosowano podobne miejsce pod estakadą trasy Kwiatkowskiego, a w Szczecinie skejci przejęli jedyne w mieście przejście podziemne, gdy na skrzyżowaniu nad nim powstały zebry dla pieszych. Skateparki pod estakadami to rozwiązanie stosowane na świecie od lat1.
A gdzie pojawiły się tego typu pomysły po raz pierwszy?
GG: W USA, na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Miejsca te pojawiały się właśnie tam, gdzie pogoda nie pozwala na całoroczną aktywność na zewnątrz. Najsłynniejszy jest chyba skatepark Burnside znajdujący się w Portland, w Oregonie. Jest to skatepark zbudowany oddolnie, pod mostem, który z czasem został zalegalizowany przez władze. Ciekawym przykładem są też FDR w Filadelfii, LES Skatepark w Nowym Jorku, parki w Toronto i Vancouver w Kanadzie, czy bliższy nam Royal Oak w Londynie. Krótko mówiąc, sportowcy miejscy szukają dachu tam, gdzie często pada, a estakady idealnie się nadają, bo zazwyczaj są to zaniedbane miejsca, łatwo do nich dojechać, a wokół nie ma sąsiadów.
MW: Przestrzenie rekreacyjne pod dachem powstają też w bardziej słonecznym klimacie – czasami chcemy schować się nie przed deszczem, a przed słońcem. Miejsca tego typu pojawiły się więc chociażby w Miami czy São Paulo. Ciekawe rzeczy dzieją się też w Tuscon, w gorącej Arizonie, gdzie skejci starają się zagospodarować przestrzeń pod estakadą. Od pomysłu na skatepark projekt zmierza w stronę wielofunkcyjnego miejsca rekreacji, w którym przed żarem schronią się mieszkańcy w każdym wieku i wszyscy znajdą coś dla siebie. Przyglądamy się tym staraniom z ciekawością, bo argumenty skejtów są zbieżne z naszym przekonaniem, że łączenie funkcji rekreacyjnych dla różnych grup wiekowych ma dużą wartość społeczną. W Polsce zarówno ochrona przed deszczem jak i nadmiernym nasłonecznieniem to bardzo ważne kwestie i patrząc na trendy klimatyczne z roku na rok będą coraz ważniejsze.
W inwestycjach sportowych pod wiaduktami pojawia się jednak pewna dwuznaczność. Sport kojarzy nam się z aktywnością, która ma poprawić nasz stan zdrowia. Droga szybkiego ruchu to samochody, zanieczyszczenie, spaliny. Czy te dwie rzeczy się nie wykluczają?
GG: Pytasz o ilość pyłów pod mostem? Brakuje takich danych, więc wraz z zespołem z Politechniki Warszawskiej przygotowujemy badania w tym zakresie. Sprawdzimy, czy jakość powietrza pod warszawskimi estakadami różni się od średniej jakości powietrza w mieście. Problem jakości powietrza dotyczy całych obszarów aglomeracji, a korzyść z tego, że jest już jakiś dach i że można się pod nim schronić, jest nie do przecenienia. Pytanie nie brzmi więc, czy korzystać z terenów pod mostami, ale jak to zrobić. Wydaje mi się jednocześnie, że przykład estakady to tylko jeden z aspektów pewnego procesu, który toczy się we współczesnych miastach. Coraz częściej myśli się w nich o infrastrukturze transportowej w kontekście wielofunkcyjności. Spektakularnym przykładem parku pod dachem jest park the Lowline w Nowym Jorku, który ma być ukończony do 2021 roku. Powstanie w części opuszczonej infrastruktury metra, tak jak nowojorski Highline powstał na nieużywanym wiadukcie kolejowym. Do podobnych działań przygotowuje się też zarządca transportu stolicy Anglii – Transport for London, który przekaże część zamkniętych stacji na różne cele społeczne.
Jakie jeszcze nieoczywiste przestrzenie w miastach można zaadaptować na funkcje rekreacyjne?
GG: Rekreację w różnych formach można wprowadzić prawie wszędzie. W Polsce nieoczywistym kierunkiem myślenia są właśnie inwestycje drogowe.
Warto pamiętać, że na sam Program Budowy Dróg Krajowych wydaliśmy w kraju w 2017 roku ponad 23 mld złotych, a wielki park linearny na Ursynowie to mała pozycja w budżecie projektu budowanej obecnie Południowej Obwodnicy Warszawy.
W długoterminowej perspektywie najważniejsze są naszym zdaniem przestrzenie komunikacji miejskiej i ich okolice, bo korzysta z nich dużo pieszych z każdej grupy społecznej, a miasta muszą promować transport zbiorowy i inwestują w to potężne pieniądze. Nowe formy infrastruktury bezpłatnej rekreacji coraz częściej pojawiają się też w przestrzeniach handlowych i biurowych, których operatorzy bardzo uważnie obserwują nowe trendy. Deweloperzy są już świadomi, że przyciąga ona regularnych użytkowników – jest czymś, co poprawia zwrot z inwestycji i wizerunek.
MW: W kanadyjskim Calgary w 2012 roku zmodernizowano Devonian Gardens, publiczny i darmowy ogród botaniczny, który mieści się na czwartym piętrze rozległego centrum handlowego. Zajmuje on powierzchnię ok. 10 tys. m2 a po modernizacji otrzymał nowe funkcje takie jak plac zabaw czy przestrzeń dla organizacji wydarzeń. I choć część bywalców tęskni za dawnym klimatem tego miejsca, to ogród stał się wielką, zieloną świetlicą, zadaszonym parkiem. Przy niesprzyjającej pogodzie przesiaduje w nim pół miasta, zwłaszcza rodziny z dziećmi. Do dużej zmiany szykuje się też obecnie jedno z większych centrów handlowych w Warszawie i osią odnowienia tej przestrzeni będzie właśnie aktywna rekreacja.
Czy adaptacja przestrzeni pełniących niegdyś inne funkcje jest waszym zdaniem najbardziej kuszącym współczesnym kierunkiem rozwoju sportów miejskich?
MW: Nieużytki, zarówno te w plenerze jak i w postaci opuszczonych budynków, stają się laboratorium nowych form życia miejskiego, a ich rewitalizacja to kuszące wyzwanie dla władz i aktywistów. Na pewno można powiedzieć, że przestrzenie, które były dotychczas poza zainteresowaniem aktywistów, projektantów i władz miejskich, zaczynają być w samym jego centrum. Dlatego też z każdym rokiem pojawia się coraz więcej projektów, które wykorzystują takie „przestrzenie transferu” rozumiane dosłownie jako miejsca „przepływania” mas ludzkich jak i jako miejsca transferu życia kulturalnego czy różnorodnych, często nowych form spędzania czasu w mieście.
GG: Najbardziej kuszącym kierunkiem rozwoju miejskiej rekreacji wydaje nam się wprowadzanie bezpłatnej oferty aktywności na masową skalę i dbanie o to, żeby maksymalnie ułatwić mieszkańcom prowadzenie zdrowego trybu życia. Albo zwiększymy dostępność ruchu i skutecznie zachęcimy do niego ludzi nieaktywnych, albo w krajach rozwiniętych drastycznie wzrosną wydatki na opiekę zdrowotną. Dlatego nie możemy myśleć tylko o miejscach zapomnianych, ale przede wszystkim o tętniących życiem przestrzeniach węzłowych.
Miejska rekreacja powinna być produktem wysokiej jakości i wygodnym w użyciu, a nie trudno dostępnym i wymagającym wielkiego zacięcia. Dlatego naszym priorytetem jest integracja aktywności z codziennym rytmem dnia. Nie jest to innowacja i można zrobić prostą parafrazę ze znanego cytatu Freda Kenta – jeśli chcemy, żeby ludzie się ruszali i żyli zdrowo, zaplanujmy miasta tak, by im to ułatwić.
Inwestujmy blisko miejsc zamieszkania i wspierajmy systemowo rekreację przy węzłach komunikacji miejskiej. Powiążmy transport publiczny ze zdrowym stylem życia i podnieśmy w ten sposób jakość codziennego doświadczenia podróżnych. W ten sposób zyskujemy masowy zasięg i codzienną styczność mieszkańców z ofertą bezpłatnej rekreacji. I jest to dobra strategia nie tylko dla wielkich miast.
W mniejszych miejscowościach w Polsce władze zaczęły zauważać, że dworzec PKS i stacja PKP to jedne z najważniejszych przestrzeni wspólnych. Dlaczego więc nie miałaby pojawić się tam infrastruktura dla rekreacji? Jeśli budujemy dworzec za kilkanaście milionów, to pieniądze na stworzenie w jego ramach warunków do wspólnego przebywania i różnych form rekreacji są ułamkiem tej kwoty, a korzyści w postaci wzrostu bezpieczeństwa i wartości społecznej projektu obronią się same.
Bardzo dużo mówi się obecnie o ewolucji transportu publicznego ku modelowi centrów mobilności, łączeniu wielu form transportu i mieszaniu przeróżnych funkcji. Naszym zdaniem wypracowanie rozwiązań, które mogą być powielane w tysiącach miejsc na całym świecie, to dużo ważniejszy kierunek niż tworzenie pojedynczych, nawet najbardziej imponujących fajerwerków takich jak nowojorski Highline. Przyznają to zresztą sami jego twórcy. W tym przekonaniu utwierdza nas fakt, że zespół pracowni Jana Gehla uczynił skalowanie podstawą swojej strategii rozwoju na najbliższe lata.
MW: Ważna jest też tradycyjna infrastruktura sportowa, której oferta powinna być rozszerzona o nowe formy ruchu i usług tak, żeby wspierała ona zdrowy tryb życia całościowo, a nie tylko poprzez płatną aktywność fizyczną. Ośrodek sportowy przyszłości to nie basen z barem sprzedającym zapiekanki, tylko sportowa świetlica serwująca zdrowe jedzenie, w której oprócz udziału w zajęciach sportowych można bezpłatnie się poruszać, wygodnie odrobić lekcje czy zagrać w planszówki z babcią. Kierunek ten wyraźnie widoczny jest np. w projekcie ośrodka przy ul. Namysłowskiej w Warszawie, który jest szykowany właśnie do rewitalizacji a nie tylko renowacji oraz w naszej pracy studialnej dla rewitalizacji Warszawianki zrealizowanej wspólnie z pracownią Centrala.
Ciekawy jest także stołeczny stadion narodowy, PGE Narodowy, którego otoczenie latem tętni życiem dzięki partnerstwom operatora z animatorami rekreacji, dla których wystarczającą wartością jest dostęp do magazynu i możliwość prowadzenia zajęć w otoczeniu obiektu. Działający przez cztery miesiące Zimowy Narodowy, czyli lodowisko na płycie i skatepark z rolkostradą na parkingu podziemnym, przyciągają łącznie ponad pół miliona osób. Operatorzy innych stadionów powinni czerpać z niego inspirację, bo średnia frekwencja polskiej ligi to tylko 10 tys. widzów, a mecz raz w tygodniu dla ułamka populacji miasta to niestety marnowanie potencjału obiektów, których budowa kosztuje zazwyczaj ponad 100 mln zł. Dobra przestrzeń publiczna wokół takich obiektów to nie tylko zysk społeczny, ale większe przychody z dnia meczowego i turystyki – opłaca się to zarówno miastu, jak i klubom zarządzającym obiektami.
Który ze znanych wam projektów nie jest związany z młodzieżową odsłoną sportów miejskich?
GG: Kluczowymi odbiorcami tego rodzaju przestrzeni poza młodzieżą są też seniorzy i rodziny z dziećmi. Ciekawy jest np. przykład holenderskiego Zaanstadt – niewielkiego holenderskiego miasta, które zostało przecięte autostradą, a pod estakadą wprowadzono przeróżne funkcje, w tym utrwalony na słynnych zdjęciach basen do wodnego polo. Myślę, że spektakularnym przykładem całorocznej, uniwersalnie dostępnej przestrzeni, której nie będzie dominować młodzież, będzie też teren w pobliżu Skweru Kahla i stacji metro Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Już w 2018 zostanie zagospodarowana przestrzeń pod mostem Świętokrzyskim, a tuż obok powstanie wielofunkcyjna przestrzeń rekreacji i wielki miejski dach, którego projekt wybrano w ramach konkursu na Bulwary Wiślane.
Sztuczna fala w mieście, basen do wodnego polo pod mostem? Przeczytajcie tekst Macieja Polakowskiego „Miejskie sporty wodne”
MW: W tym kontekście ciekawe jest też pytanie o przyszłość budynku dawnego Hotelu Forum w Krakowie. Został on tymczasowo przywrócony do życia i zasiedlony przez pomysłodawców różnych aktywności kulturalnych i rekreacyjnych. Proces ożywiania opuszczonego hotelu rozpoczął się w 2013 roku od otwarcia przez kilkoro przyjaciół klubokawiarni o nazwie Forum Przestrzenne. Oprócz działającej kawiarni, która w letnie miesiące potrafi gromadzić tłumy mieszkańców nad brzegiem Wisły, w hotelu regularnie odbywają się konferencje i koncerty, np. festiwalu Sacrum Profanum. W zeszłym roku na terenie hotelu prywatna firma otworzyła natomiast największą saunę w Polsce z widokiem na rzekę. Oferta jest więc bardzo różnorodna. Swoje miejsce znalazły tu też sporty miejskie, bo niecka dawnego basenu przekształcona została w deskorolkowy bowl.
GG: Myśląc o niesztampowych miejscach rekreacji pod dachem, warto przyjrzeć się też sieci miejskich parkingów i pustkom technologicznym nad tunelami metra w Warszawie.
Czym one są?
MW: To niezagospodarowane, rozległe pomieszczenia powstałe w związku z budową metra znajdujące się w wybranych miejscach nad tunelami a pod powierzchnią terenu. Ich powstanie było związane z przyjętą metodą budowy pierwszej warszawskiej linii metra. Trochę tego typu miejsc jest m.in. np. przy stacji Metra Politechnika, pod Placem Wilsona i przy Dworcu Gdańskim.
Takie puste komnaty…
GG: Dokładnie tak. Ta na Dworcu Gdańskim ma prawie 2 tys. m2 i czujesz się w niej jak w brzuchu wieloryba. Bycie tam to niesamowite doświadczenie – nie widać końca tej przestrzeni, słychać tylko dudnienie metra. Są więc w mieście takie przestrzenie, które udałoby się zaadaptować na funkcję rekreacyjną o bardzo dużym zasięgu ze względu na bliskość linii metra. Jest to jednak dość odjechany kierunek – dużo łatwiejszym i wdrażanym już na świecie pomysłem jest adaptowanie parkingów park & ride i przestrzeni pod mostami. I co bardzo ważne – po mostach zazwyczaj jeżdżą środki transportu publicznego, więc takie miejsce wpisuje się w łączenie funkcji przestrzeni rekreacji i transportu, o czym wspominaliśmy wcześniej.
W Paryżu w ramach programu Reinventer Paris bardzo intensywnie poszukiwane są z kolei nowe funkcje dla olbrzymich piwnic rozciągających się pod całym miastem. Piwnice paryskie należą przy tym do właścicieli nieruchomości, które stoją na danej działce.
MW: Wątek prawny jest jedną z istotniejszych spraw, które trzeba poruszyć, mówiąc o wykorzystywaniu takich przestrzeni.
W Polsce nie ma prawa własności warstwowej, co oznacza, że projektując przestrzeń pod estakadą, formalnie działamy w pasie drogi.
Fakt ten utrudnia tego typu inwestycje, ale problem da się rozwiązać, jeśli jest wola, którą mają na szczęście np. świadome korzyści płynących z rewitalizacji władze Warszawy. Projektowanie w pasie drogowym funkcji niezwiązanych z obsługą ruchu wiąże się z koniecznością ponoszenia opłat za tzw. zajęcie pasa drogowego, czego efektem jest fakt, że miasto realizując prospołeczne funkcje, może płacić za to niemałe kwoty samo sobie. Ważnym zadaniem jest więc znalezienie rozwiązań formalnych, które w ramach obowiązującego prawa pozwolą obniżyć lub zlikwidować te opłaty. I wygląda, że jest na to szansa.
Jakie jeszcze przeszkody musimy pokonać, żeby wykorzystywać potencjał istniejącej miejskiej infrastruktury?
GG: Projekty interdyscyplinarne generalnie są trudne. Projektant drogowy raczej nie potrafi projektować terenów rekreacyjnych, więc trzeba do zespołu dołączyć architekta krajobrazu znającego się na tych zagadnieniach. A to jeszcze pół biedy. Jeśli realizujesz projekt inwestycyjny jako publiczny Zarząd Dróg w mieście X, to raczej nie masz w swoim statucie możliwości zajmowania się rekreacją, bo tym zajmuje się inna miejska instytucja, a nie możesz działać niezgodnie ze statutem. Pojawiają się więc kolejne komplikacje. Każda organizacja dąży do upraszczania projektów inwestycyjnych, a nie ich komplikowania, więc realizacja takich inwestycji wymaga woli politycznej, a ta warunkowane jest dostrzeżeniem korzyści w tego typu inwestycjach. Robienie parku pod autostradą jest bardziej skomplikowane niż robienie parku pod gołym niebem i budowa samej autostrady. Daje jednak oczywiście wyjątkowe zyski – do dyspozycji mieszkańców przeznaczana jest dzięki tym inwestycjom zadaszona przestrzeń funkcjonującą od wczesnej wiosny do późnej jesieni.
MW: Park pod estakadą to wyzwanie, ale nie zapominajmy o podstawowych rzeczach. Cały czas brakuje świadomości, że projektując infrastrukturę rekreacyjną np. na osiedlach mieszkaniowych, trzeba myśleć o zmiennych warunkach atmosferycznych. Regularnie projektuje się place zabaw w pełnym słońcu albo pozbawione choć niewielkiej zadaszonej przestrzeni, w której można by się było schronić w razie ulewy lub upału. I jest to ogromny błąd.
Grzegorz Gądek – współzałożyciel i prezes fundacji Skwer Sportów Miejskich. Projektant interakcji, były dyrektor ds. rozwoju grupy Sport.pl. Laureat nagrody British Council „Young Creative Entrepreneur”
Monika Wróbel – architekta, urbanistka i badaczka, współzałożycielka i wiceprezeska fundacji Skwer Sportów Miejskich. Absolwentka studiów doktoranckich na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej i była projektantka zespołów mieszkaniowych w pracowni KAPS – Architekci, Stypendystka Ministra Edukacji Narodowej
TYTUŁOWE ZDJĘCIE: fot. Maciej Krüger/http://maciejkruger.com/ Rabi z kolektywu Cyrcle z LA – jeden z twórców muralu na ulicy Widok 11 w Warszawie testuje skatepark pod mostem Poniatowskiego, 2014