[relacja] Wieczór rzemiosła

Jak rzemiosło tworzy miasto? Do opowieści zaprosiliśmy 5 wspaniałych osób, które na co dzień rzemiosło badają, promują, opisują i je tworzą

5 gości, 5 opowieści. Taki mieliśmy pomysł na formułę spotkania, które odbyło się 19 września w Otwartej Pracowni na Osiedlu Jazdów w Warszawie. Chcielibyśmy pokazać, kto zajmuje się rzemiosłem praktycznie, a kto je bada. Czym jest nowa fala rzemiosła i w jaki sposób rzemieślnicy, którzy się z nią utożsamiają zaczynają się zrzeszać?

Wieczór opowieści rozpoczęła Agata Nowotny, badaczka dizajnu, kuratorka wystawy „Zasoby”, socjolożka i autorka tekstów o projektowaniu. Skoncentrowała się na tym, jak zmienia się nasze podejście do  materialności, jaką rolę zaczyna odgrywać dotyk, skoro coraz częściej jesteśmy otoczeni przez rozwiązania, które tę namacalność minimalizują. W czasach, kiedy wszystko, co dawniej materialne i dotykalne, ma swoją reprezentację cyfrową (np. list, pieniądz) i wyświetlane jest na otaczających nas zewsząd ekranach, zmienia się także doświadczenie miasta. Zapośredniczona przez aplikacje mobilne, opowieść o miejskości, szczególnie ta spod znaku „smart city”, zwraca się w stronę interaktywności, nowych połączeń, np. między budynkami, urządzeniami i użytkownikami. Przykładem może być Kopenhaga, gdzie latarnie ledowe są jednocześnie czujnikami i nadajnikami elektronicznymi, które komunikują się z IP poruszających się w samochodach kierowców i poprzez aplikację kierują ich do najbliższego miejsca parkingowego. Ta inicjatywa zmniejsza wytwarzanie spalin i jednocześnie pokazuje, jak ewoluowała stara dobra żarówka – kiedyś źródło światła, żaru i ciepła.

Agata zadała pytanie, czy w tym nowoczesnym świecie, w którym nasza percepcja tak bardzo się zmienia, jest miejsce na ręce, a więc dotyk, czucie, zmysłowość. A może to właśnie dotyk staje się towarem deficytowym? To prowadzi do dalszych pytań: czy dawne kompetencje, takie jak np. ręczne pisanie, w nowej digitalnej erze nie są już potrzebne? Poruszony został również temat kompetencji przyszłości. Wszystkie one, a więc kreatywność, inteligencja emocjonalna, elastyczność, umiejętność dostosowywania się do zmieniających się warunków, zarządzanie bądź radzenie sobie w warunkach wielokulturowości, myślenie krytyczne, nastawione są raczej na sferę intelektualną i mentalną, a nie wymagającą ręcznego wytwórstwa.

Jednocześnie, szczególnie w metropoliach, widoczny jest trend powrotu do wykonanych ręcznie przedmiotów, wynikający z potrzeby prostoty, dotyku. Potwierdza to popularność targów rzemiosła, festiwali (np. pierwszego London Craft Week, w którym wzięło udział 250 wystawców), warsztatów, ale i pojawieniu się na rynku nowego rodzaju produktu – kupujemy już nie tylko unikalny przedmiot, ale doświadczenie, np. naukę robienia mebla czy ceramiki. I to właśnie o tym odwrocie w stronę projektowania doświadczenia opowiadała Agata – o tym jak nowe rzemiosło może wypełniać potrzebę powrotu do materialności i pracy własnych rąk.

Do rozpatrywania tematu nowego rzemiosła w mieście przydatne okazało się również doświadczenie FabLabów. Odwracają one w ciekawy sposób logikę kapitalizmu, uniezależniając od maszyn i masowych produktów, które można nabyć wyłącznie drogą kupna. Dobrym przykładem jest projekt Precious Plastic: kontener wyposażony w opensouce’owe maszyny, które pozwalają przerobić śmieci z plastiku na użyteczny przedmiot.

Agata Nowotny, fot. Marek M. Berezowski

Dorota Borodaj opowiedziała o rzemiośle z perspektywy reporterki, która wraz z fotografem Tomaszem Kaczorem jest w trakcie tworzenia książki o współczesnym rzemiośle i rękodziele dla wydawnictwa Buchmann. Ten duet reportersko- fotograficzny od lat jest zaangażowany w działania społeczne, animacyjne. Są m.in współtwórcami Towarzystwa Krajoznawczego Krajobraz. Książka, która jest pokłosiem spotkania z 15 rzemieślnikami i rękodzielnikami – twórcami i twórczyniami z całej Polski ukaże się wiosną 2020 roku. Dorota opowiadała o dylematach związanych z pracą nad publikacją i zwracała uwagę, że odzwierciedlają one te obecne w szeroko pojętym środowisku rzemieślniczym. Czy praca rzemieślnika jest bardziej wartościowa niż pasjonackie wytwarzanie czegoś ręcznie? Czy doświadczony rzemieślnik może być porównywany z przedstawicielem nowego rzemiosła albo rękodzielnikiem? Dlaczego ludzie dziś chcą tworzyć rzeczy własnymi rękami i dlaczego jest na nie popyt? Ważnym celem książki jest podkreślenie ciężaru rzemieślniczej pracy, która wymaga skupienia i wiedzy, ale też konieczności odpowiedniego jej wynagradzania.

Już samo zamówienie na książkę o tej tematyce przez duże wydawnictwo świadczy o rosnącym zainteresowaniu temtem. Moda na robienie rzeczy ręcznie, zawiązywanie się nieformalnych kolektywów rękodzielniczych (np. przez Instagram), które stają się polem do nauki i wytwarzają zapotrzebowanie na dany przedmiot, mogą być rozpatrywane jako jeden ze składników miejskiego stylu życia. Duet reporterski zdecydował, że będą opisywać zarówno postacie klasycznych rzemieślników, rzemieślników nowego rzemiosła, jak i rękodzielników. Czytelnicy poznają historie i filozofię pracy bohaterów i bohaterek z całej Polski, ale będą mogli też skorzystać z instrukcji stawiania pierwszych kroków w pracy z danym materiałem. Nie chodzi bynajmniej o pokazanie, że każdy może bez trudu zostać mistrzem w danym fachu, ale o zachęcanie do wykorzystywania w twórczy sposób pracy swoich rąk.

Dorota Borodaj, fot. Marek M. Berezowski

O tym, czym jest rzemiosło nowej fali opowiadała z kolei Małgorzata Herman – pomysłodawczyni i współtwórczyni Projektu Pracownie – wspaniałej inicjatywy dokumentującej współczesne polskie rzemiosło. To ona zaraziła nas pomysłem popularyzacji tego świata. Podczas wieczoru opowiedziała o tym, czym jest Projekt Pracownie, w jaki sposób się rozwijał – od spontanicznych wywiadów przeprowadzonych z twórcami zagłębia rzemieślniczego na ulicy Podskarbińskiej w Warszawie po przemyślane, perfekcyjnie dopracowane pod względem językowym i wizualnym serie wywiadów z rzemieślnikami z całej Polski.

Herman opowiadała o kontekście popularyzacji nowofalowych rzemieślników – grupy, która w zupełnie inny, niż utrwalony dotychczas sposób, a więc samodzielnie i bez wsparcia mistrzów zawodowych, wkroczyła do świata zawodowego rzemiosła. Są to często ludzie młodzi, wykształceni – niejednokrotnie w innej dziedzinie niż rzemieślnicza – którzy odkrywają na nowo tradycyjne techniki i łączą je ze współczesnym myśleniem projektowym i umiejętnością zarządzania małą firmą. Praca współczesnego rzemieślnika wymaga łączenia wielu kompetencji – taka osoba nie tylko powinna móc stworzyć wartościowy produkt, ale też odpowiednio go wypromować i umiejętnie sprzedać. Zmieniający się rynek wymusza na projektantach (wśród samych rzemieślników nie istnieje jedno spójne nazewnictwo) nabycie umiejętności zarządczych, ale też reklamowych – bardzo popularne w Polsce targi rzemiosła, rękodzieła, wystroju wnętrz stają się jednym z najważniejszych rynków zbytu dla rzemieślników nowej fali.

Równocześnie samo to środowisko do pewnego momentu nie było w żaden sposób zrzeszone. Znana od wieków formuła organizacji cechowej przestała w Polsce sprawnie funkcjonować. Obecnie w wielu cechach brakuje możliwości zdania egzaminu zawodowego, bo nie ma np. wystarczającej liczby osób, które miałyby uprawnienia mistrzowskie. Nowi rzemieślnicy, choć wykonują więc swoją pracą, niejednokrotnie na bardzo wysokim poziomie – co można ocenić chociażby na podstawie przyznawanych im nagród – nadal „oficjalnie” rzemieślnikami nie są. A to z kolei utrudnia nawiązywania relacji z większymi podmiotami, np. z samorządami miejskimi. Dlatego też w pewnym momencie pojawiła się potrzeba zrzeszenia, która wykiełkowała w postaci Stowarzyszenia NÓW. Nowe Rzemiosło. Herman jest współzałożycielką stowarzyszenia i opowiadała o jego działaniach – wystawie „ROBIĆ / RZECZY”, którą twórcy NOWIU zadebiutowali podczas tegorocznej odsłony festiwalu Łódź Design Festival – i o planach na najbliższą przyszłość.

Nowe Rzemiosło – czym jest? [CZYTAJ]

Małgorzata Herman, fot. Marek M. Berezowski

Kiedy już udało nam się nakreślić, czym jest nowe rzemiosło na scenę zaprosiliśmy praktyka. Tworzone przez niego rzemieślnicze noże doczekały się zachwytu ze strony profesjonalistów i domowych kucharzy, nagród (Must have 2015) i rzeszy fanów. Piotr Jędras – założyciel kolektywu KŁOSY tym razem opowiedział jednak trochę mniej o stali i trzonkach, a trochę więcej o tym, czym jest cowork rzemieślniczy na warszawskiej Tamce, który udało mu się kilka miesięcy temu założyć wraz z kilkoma innymi rzemieślnikami i projektantami.

Cowork na Tamce to pomysł na połączenie w jednym miejscu energii kilku niezależnych twórców – projektantów noży, introligatorów, stolarzy, ceramików. Jest to inicjatywa całkowicie prywatna, a lokal został wynajęty na zasadach komercyjnych od lokalnej spółdzielni mieszkaniowej. I właśnie o szczegółach rozpoczęcia takiego biznesu, ale również o trudnościach i meandrach, na jakie mogą trafić rzemieślnicy, którzy chcieliby takie miejsce tworzyć, opowiadał Jędras. Kłosy początkowo funkcjonowały w Złotokłosie pod Warszawą (stąd nazwa kolektywu), w którym w warsztacie powstawały pierwsze noże rzemieślnicze. Wraz ze wzrostem liczby zamówień i rozwojem pracowni założyciele zdecydowali się na poszukiwanie miejsca w Warszawie.

Pomysłów było kilka – pierwszym z nich było stworzenie kontenera rzemieślniczego i postawienie go na warszawskim Powiślu na działce, na której wcześniej funkcjonowała Stacja Mercedes. Obliczenia rentowności, negocjacje z właścicielami działki zajęły 5 miesięcy i zakończyły się fiaskiem. Później Kłosy dołączyły do rozwijającej się na Ochocie inicjatywy Rękoczyn. Niestety ona również nie przetrwała, ale dzięki niej różni projektanci się poznali i postanowili dalej działać już wspólnie. Potem były różne próby startowania w przetargach na lokale oferowane przez Miasto – każdorazowo nie udawało się wygrać licytacji z innymi podmiotami gospodarczymi. Ostatecznie Kłosy wylądowały na kilka zimowych miesięcy na zapleczu zaprzyjaźnionego sklepu rowerowego na Tamce, i właśnie tam okazało się, że po sąsiedzku stoi wolny lokal. Potem były negocjacje ze spółdzielnią, tworzenie biznes planu i poszukiwanie partnerów, dzięki którym wszystko spięłoby się finansowo. Obecnie coworking rzemieślniczy krzepnie, udało się wypracować formułę współpracy, która umożliwia utrzymanie miejsca.

Piotr Jędras opowiadał o realnych kosztach utrzymania pracowni w Warszawie – zwracał uwagę, że specyfika stołecznego rynku nieruchomości powodują, że ceny lokali są niezwykle wysokie, a równocześnie brakuje pofabrycznych, substandardowych przestrzeni – większość z nich zostaje sprzedana na pniu, wyburzona i zabudowana nową zabudową mieszkaniową. Sytuacja ta jest więc np. zdecydowanie inna, niż w takich miastach jak Łódź, w których rzemieślnicy nadal mogą liczyć na stosunkowo tanie lokale w dobrych lokalizacjach.

Piotrek Jędras, fot. fot. Marek M. Berezowski

Nasz wieczór opowieści o różnych odsłonach rzemiosła zakończyła Kasia Sawko – założycielka „Wióry lecą – stolarka dla kobiet i nie tylko”. Animatorka, przez wiele lat związana ze środowiskiem organizacji pozarządowych kilka lat temu postanowiła połączyć pracę animacyjną/ warsztatową z pracą manualną. Początkowo swoje działania kierowała przede wszystkim do kobiet, bo chciała zawalczyć ze stereotypem „męskich prac”. Prace stolarskie były formą pracy z własnym ciałem, metodą budowania pewności siebie, odkrywania poczucia sprawczości.

Wydała 2 książki przybliżające podstawowe techniki stolarskie i tapicerskie, dzięki którym można amatorsko spróbować własnych sił w tych dziedzinach. Przez ostatnie kilka lat zorganizowała ponad 1500 spotkań w całej Polsce zachęcając ludzi do tego, żeby wzięli sprawy w swoje ręce i heble w dłoń. Kasia opowiedziała o tym, jak rozkręciła warsztatowy biznes, ale też wytłumaczyła, dlaczego w pewnym momencie postanowiła zrezygnować z dotychczasowej formuły działania i znacznie ją ograniczyć. Niezwykły popyt na tego typu usługi – potrzeba powrotu do pracy rąk, o której na początku wieczoru opowiadała Agata Nowotny – spowodował, że Wióry cieszyły się takim zainteresowaniem, że aby móc dalej sprawnie funkcjonować musiałyby zmienić swoją formułę, stać się raczej sporą firmą usługową, a nie ofertą na pograniczu animacji. Sawko nie chciała zrezygnować z formuły, która jej przyświecała od samego początku – bezpośredniego kontaktu z kursantkami i kursantami. Podczas wieczoru założycielka Wiórów zachęciła do kontaktu osoby, które chciałyby rozwijać biznes powiązany z usługami rzemieślniczymi. Chętnie podzieli się doświadczeniami, ale też bardzo konkretnymi rozwiązaniami, które udało się wypracować w Wiórach przez kilka lat.

Kasia Sawko, fot. Marek M. Berezowski

Wieczór Rzemiosła był zaledwie początkiem drążenia wątków roli rzemiosła w mieście. Na nasze łamy zaprosiliśmy później zarówno twórców nowego rzemiosła, urzędników jak i badaczy. Pytaliśmy o to, czym jest dla nich nowe rzemiosło? W jaki sposób zmienia miasto i jak władze miejskie mogą je współtworzyć? Jakie są plany na zagłębie rzemieślnicze w Warszawie [CZYTAJ]. Projekt „Tydzień Nowego Rzemiosła” był realizowany przez Fundację Puszka we współpracy z Magazynem Miasta i Projektem Pracownie.

Pisaliśmy o kreatywnych przestrzeniach w innych miastach na świecie:

KAOS / Berlin Kreativ Kolektiv – kooperacja po berlińsku

ExRotaprint – Artyści adoptują budynek starej drukarni

Alte Gießerei – niezależna spółdzielnia warszatowa

Projekt finansuje m.st. Warszawa