McCAY: Miejskie powikłania
Wiele badań wskazuje na to, że odpowiednio zaprojektowane środowisko miejskie redukuje poziom stresu, niepokoju i innych czynników ryzyka mogących doprowadzić do rozwoju różnych chorób
Z Laylą McCay, dyrektorką międzynarodowego Centrum Projektowania Miejskiego i Zdrowia Psychicznego, rozmawia Jędrzej Burszta
Jak miasta wpływają na nasze zdrowie psychiczne?
W przeszłości panowało powszechne przekonanie, że rozmowa o zdrowiu psychicznym dotyczy wyłącznie szpitali i lekarzy. Myślenie o roli zdrowia publicznego w procesie projektowania miast powoli staje się jednak coraz popularniejsze. Pojawiło się wiele opracowań dotyczących podnoszenia jakości zdrowia mieszkańców miast poprzez zwiększanie ich aktywności fizycznej w przestrzeni publicznej i w miejscach pracy. Ogromna ich część dotyczy pracy układu sercowo-naczyniowego. Jednocześnie niewiele uwagi poświęcamy jednak pytaniu, jak miasta wpływają na nasze zdrowie psychiczne. Dopiero od niedawna możemy w ogóle śledzić rozwój dyskusji o tym, jakie tworzą warunki właśnie dla podnoszenia jakości naszego dobrostanu psychicznego (wellbeing) czy poczucia szczęścia – przede wszystkim przez projektowanie miejskie. Oczywiście nie twierdzę, że jakiekolwiek zmiany w środowisku miejskim mogą doprowadzić do uleczenia chorób psychicznych, ani że nasze najbliższe otoczenie może bezpośrednio wywołać jakąś chorobę. Ale perspektywa łącząca zdrowie psychiczne z projektowaniem miejskim daje szansę na wspieranie tego obszaru życia, szczególnie tych z nas, u których ryzyko problemów psychicznych jest większe niż u innych. Wiele badań wskazuje na to, że sposób, w jaki kształtujemy nasze otoczenie miejskie, może redukować poziom stresu, niepokoju i innych czynników ryzyka, które mogą doprowadzić do rozwoju różnych chorób, w tym np. depresji.
Jak wpadłaś na pomysł założenia Centrum Projektowania Miejskiego i Zdrowia Psychicznego – Centre for Urban Design and Mental Health?
Na początku nie planowałam tworzenia żadnej organizacji. Pracowałam jako profesor psychologii na Georgetown University w Waszyngtonie i specjalizowałam się w globalnym zdrowiu psychicznym. W pewnym momencie zaczęłam interesować się wpływem, jaki życie w mieście ma na nasze samopoczucie. Odkryłam, że niewiele osób myśli o zdrowiu psychicznym w tych kategoriach. Zaczęłam więc rozmawiać z ludźmi prowadzącymi badania na tym polu – przede wszystkim architektami i urbanistami – i wszyscy byli zgodni, że potrzebna jest platforma do wymiany wiedzy i doświadczeń w tym obszarze. Zaprosiłam w związku z tym do współpracy wiele osób interesujących się tym tematem. Na początku założyliśmy mały program akademicki, który w niedługim czasie rozrósł się do rozmiarów globalnej organizacji. Rozpoczęliśmy mapowanie osób robiących badania w temacie zdrowia psychicznego w mieście, zgromadziliśmy wiele naprawdę interesujących raportów przygotowanych przez badaczy z całego świata. Udało nam się stworzyć prężnie rozwijający się think tank złożony z badaczy pochodzących z wielu stron globu, badających różne aspekty zdrowia psychicznego w mieście.
Wasza organizacja została założona w 2015 roku. Co udało Wam się jak dotąd osiągnąć?
Przede wszystkim cieszę się, że problem powoli zyskuje coraz większe zainteresowanie. Zaczęliśmy być zapraszani na liczne ważne konferencje. Ostatnio prowadziliśmy warsztaty podczas październikowej konferencji Habitat III w Quito, w trakcie której przyjęta została nowa globalna polityka miejska ONZ. Światowa Organizacja Zdrowia poprosiła mnie natomiast o poprowadzenie sesji dla grupy burmistrzów z różnych miast świata podczas odbywającej się co trzy lata konferencji Global Health Promotion Conference. Na razie skupiamy się więc na popularyzacji tematu, ale trudno mi powiedzieć, czy nasze rozwiązania są gdzieś wprowadzane w życie. Nadal czekamy na pojawienie się konkretnych przykładów. Cieszy mnie np., że ostatnio Nowy Jork przedstawił nowy zbiór zasad projektowania miasta, które w wielu aspektach skupiają się na integrowaniu kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym z procesem rozwoju tkanki miejskiej. Inne miasta też będą z pewnością podążać tą drogą. Jestem przekonana, że za kilka lat będziemy mogli rozmawiać o poważnych rezultatach wielu z tych projektów.
Nad czym teraz pracujecie?
Obecnie nasz think tank ma dwa główne cele. Po pierwsze chcemy stworzyć bank wiedzy, a następnie sprawić, żeby ta wiedza docierała do ludzi, którzy mogą przełożyć ją na praktyczne rozwiązania – przede wszystkim architektów, urbanistów i miejskich planistów. Większość z nich albo w ogóle nie bierze pod uwagę kwestii zdrowia psychicznego w przygotowywanych projektach architektonicznych, albo nie ma pojęcia, jak to zrobić. Dopiero niedawno zaczęły się pojawiać pierwsze zbiory rozwiązań uwzględniających te konteksty i jak dotąd wcielane są w życie w niewielu miastach, dlatego naszym podstawowym zadaniem jest pobudzenie dyskusji o aktywnym wzmacnianiu zdrowia psychicznego mieszkańców miast. Obecnie skupiamy się więc przede wszystkim na dzieleniu się doświadczeniem – nie tylko wynikami badań, ale przykładami konkretnych rozwiązań wprowadzanych w życie przez architektów. Naszym głównym, krótkofalowym celem jest przy tym dalszy rozwój strony internetowej gromadzącej zasoby i informacje o prowadzonych przez nas kampaniach, za pomocą której możemy dotrzeć do jak największej liczby zainteresowanych. W ostatnim czasie stworzyliśmy również czasopismo naukowe, w którym publikowane są wyniki naszych prac. Szykujemy się do wydania jego drugiego numeru[1]. Naszym długofalowym celem jest też przemiana dyskursu na poziomie polityki miejskiej – doprowadzenie do sytuacji, w której zdrowie psychiczne stanie się jednym z elementów branych pod uwagę przy planowaniu urbanistycznego i architektonicznego rozwoju miast. Chcemy promować pogląd, że nowoczesne miasta powinny zapewniać dogodne warunki do zdrowego życia.
Czy życie w mieście ma naprawdę tak duży wpływ na nasze zdrowie psychiczne?
Patrząc na to z perspektywy globalnej, jedna osoba na cztery będzie cierpieć na jakiś rodzaj choroby psychicznej w trakcie swojego życia. Wszyscy doświadczyliśmy w życiu takich emocji jak smutek czy stres – nie zawsze będących objawem określonej choroby psychicznej, chociaż częstokroć stanowiących jej pierwszy symptom. Ze zgromadzonych przez nas do tej pory danych wynika, że mieszkańcy miast mają o 40 proc. większe ryzyko zachorowania na depresję, 20 proc. większe na rozwój zaburzeń lękowych i prawie dwukrotnie większe ryzyko zachorowania na schizofrenię. Istnieje oczywiście wiele różnych teorii tłumaczących tę specyfikę. Jedną z dróg do odnalezienia odpowiedzi jest przyjrzenie się sposobowi, w jaki wygląd i projektowanie miast mogą wpływać na zwiększone ryzyko pojawiania się tych chorób. Na nasze zdrowie psychiczne wyraźny wpływ ma także projektowanie miejskie. Ludzie czują się źle w mieście, jeśli zmuszani są do życia w ścisku, bez dostępu do przyrody, spędzając większość czasu w korkach i rzadko rozmawiając z sąsiadami. Wszystkie te czynniki zwiększają możliwość wystąpienia różnego rodzaju stresu, który może przyspieszyć, wzmóc lub wywołać rozwój różnych chorób psychicznych.
W jaki sposób możemy wychodzić naprzeciw tym problemom?
W ramach działalności Centrum Projektowania Miejskiego i Zdrowia Psychicznego zajęliśmy się również analizą istniejących badań pod kątem powiązań pomiędzy projektowaniem przestrzeni miejskiej a zdrowiem mieszkańców miast. Jesteśmy jeszcze na wczesnym etapie, ale jestem przekonana, że w najbliższych latach poznamy o wiele więcej dowodów. W ramach prac naszej organizacji wyznaczyliśmy cztery główne obszary działań, które podsumowuje wykorzystywane przez nas hasło „MIND THE GAPS”[2] nawiązujące do wyrażenia pojawiającego się w wagonach londyńskiego metra. Na potrzeby skatalogowania naszej wiedzy związanej z ulepszaniem warunków życia w mieście rozwinęliśmy cztery litery ze słowa „GAPS”. „G” oznacza green space – przestrzenie zielone, dotyczy dostępu do natury: parków, drzew i miejsc wypoczynku. „A” to active space, czyli przestrzenie aktywności. Dotąd panowało przekonanie, że ruch i wysiłek fizyczny mają pozytywny wpływ jedynie na zdrowie fizyczne, kiedy tak naprawdę jest to równie istotne dla naszego samopoczucia psychicznego. Badania pokazują, że regularne ćwiczenia są równie skuteczne w walce z łagodnymi formami depresji co leki antydepresyjne. Nie oznacza to jednak wyłącznie, że powinniśmy zachęcać ludzi do korzystania z siłowni. Warto stawiać na poprawę infrastruktury miast, dzięki której mieszkańcy zachęcani są np. do jeżdżenia do pracy na rowerze albo chodzenia pieszo. Litera „P” odwołuje się do prosocial spaces, czyli przestrzeni prospołecznych. Potrzebujemy dobrej przestrzeni publicznej zachęcającej do wchodzenia w interakcje z innymi ludźmi, bo bycie częścią wspólnoty ma niebagatelny wpływ na naszą kondycję psychiczną. Miasta muszą sprawiać, że czujemy się bezpiecznie, mając poczucie, że stanowimy część większej społeczności ludzi mieszkających w naszym sąsiedztwie. I wreszcie „S” czyli safety, bezpieczeństwo w środowisku miejskim. Istnieje cały szereg elementów wzmacniających nasze poczucie bezpieczeństwa takich jak oświetlenie ulic, zmniejszanie zanieczyszczenia powietrza czy zapewnianie dostępu do dobrych dróg, a zarazem poczucia, że można przejść przez ulicę, nie obawiając się potrącenia przez samochód. Uważam, że ten wymiar myślenia o zdrowiu psychicznym jest szczególnie obiecujący. Mieści się tu także bezpieczeństwo w sensie dostępu do różnych potrzebnych nam bodźców. W Kanadzie prowadzone są obecnie badania o wpływie nudnej architektury na naszą kondycję psychiczną[3]. Słusznie, bo weźmy na przykład centra miast, w których stara architektura jest często wypierana przez nowe budynki np. wielkie centra handlowe. W rezultacie zdarza się, że ulica ciągnie się wzdłuż wielkiej ściany supermarketu, który stanął w miejscu dawnych i różnorodnych fasad małych sklepików i kawiarni. Wcześniej, idąc taką ulicą, pieszy zawieszał wzrok od góry do dołu, rejestrując wszystkie drobne zmiany. Mógł się zatrzymać, zaczepić kogoś, zainteresować się wystawą sklepową. A idąc wzdłuż jednolitej ściany, z niewielką liczbą obrazów czy zdjęć, ludzie częściej mogą doświadczyć uczucia niepokoju.
Jakie są grupy szczególnego ryzyka w kontekście dbania o zdrowie psychiczne w mieście?
Powinniśmy skoncentrować się m.in. na poprawie warunków życia osób starszych. Żyjemy w starzejących się społeczeństwach. Wraz z wiekiem ludzie coraz bardziej ograniczają kontakty z innymi ludźmi do swojego najbliższego otoczenia – kamienicy, ulicy czy dzielnicy. Rzadko przemieszczają się na drugi koniec miasta. W przypadku demencji poczucie niezależności i jakość życia ulegają znaczącemu pogorszeniu, ponieważ jednym z objawów tej choroby jest poczucie dezorientacji, którego doświadcza się, przebywając poza domem. Powinniśmy brać to pod uwagę przy projektowaniu miast. Być może da się zaprojektować je w taki sposób, żeby pomagać mieszkańcom z demencją lepiej orientować się w przestrzeni, żeby zawsze mogli bez problemu odnaleźć drogę do domu. Niezależność, możliwość socjalizowania się z innymi ludźmi, ale też pójścia na spacer czy zrobienia zakupów w okolicy mają olbrzymi wpływ na zdrowie psychiczne. Kolejną wrażliwą w tym kontekście grupą mieszkańców są dzieci, bo ich doświadczenia miejskie często ograniczane są przez różne potencjalne zagrożenia. Musimy zadbać o to, żeby stworzyć im bezpieczne miejsca do zabawy w przestrzeni publicznej i jak największej samodzielności, bo odgrywa ona kluczową rolę w rozwoju. Nie jest to trudne, bo np. proste zadbanie o możliwość obcowania z przyrodą i aktywność społeczna poza domem w znacznym stopniu zmniejsza m.in. objawy ADHD.
Największe wyzwania w mierzeniu się z problemem miejskiego zdrowia psychicznego?
Największym wyzwaniem jest obecnie rozwijanie powszechnej świadomości na ten temat. Myśląc o zdrowiu, bardzo często zapominamy o zdrowiu psychicznym, a przecież Światowa Organizacja Zdrowia definiuje zdrowie jako dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny. Temat zdrowia psychicznego nadal obarczony jest jednak pewnym piętnem. Ciężko o nim rozmawiać. Ludzie cierpiący na zaburzenia i choroby psychiczne nadal traktowani są negatywnie. Funkcjonuje wiele uprzedzeń i przestarzałych poglądów, a to sprawia, że wielu z nas może odczuwać nieśmiałość i nie chcieć zastanawiać się nad niektórymi istotnymi sprawami. Nie jest więc łatwo rozmawiać o związkach pomiędzy zdrowiem psychicznym a projektowaniem miejskim. I dlatego musimy aktywnie wspierać promocję tego sposobu myślenia o mieście, bo inaczej nigdy nie uwolnimy się od szkodliwych stereotypów. Dlatego najważniejszym zadaniem stojącym przed naszą fundacją jest pozyskiwanie środków na badania. Wiemy już, że dostęp do zieleni ma pozytywny wpływ na nasze samopoczucie. Ale w jaki sposób powinniśmy projektować przestrzenie zielone w miastach, żeby osiągnąć jak najlepsze rezultaty? Nie znamy jeszcze odpowiedzi na wiele z bardzo ważnych pytań.
W jaki sposób jako mieszkańcy miast możemy wspierać nasze zdrowie psychiczne na co dzień?
Nasz system „MIND THE GAPS” wskazuje elementy, które można stosować zarówno w dużych projektach architektonicznych, jak i w codziennym życiu. Każdy z nas musi przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób może zapewnić sobie codzienny kontakt z naturą. Czasem wystarczy inaczej zaplanować drogę do domu – wydłużyć ją o pięć minut, by dzięki temu przejść przez park. Kontakt z naturą jest naprawdę jednym z kluczowych elementów w budowaniu naszego dobrego samopoczucia – istnieje wiele badań i teorii na ten temat. Jedna z najważniejszych to teoria biofilii mówiąca, że ludzie mają naturalną potrzebę kontaktu z naturą, więc czują się dobrze, jak mają do niej dostęp. Istnieje też teoria redukcji stresu, według której środowisko naturalne pomaga nam w radzeniu sobie z nim, bo dystansuje nas od wymagań zewnętrznych, pomagając w skupieniu się na obserwacji ładnych rzeczy i robieniu tego, co chcemy, zamiast wypełniania obowiązków. Środowisko naukowe ceni też teorię uwagi, która podkreśla, że natura pozwala nam odpocząć od skupiania uwagi na jednej rzeczy i dostarcza możliwość bycia uważnym bez nadmiernego skupienia. No i oczywiście w codziennym dbaniu o zdrowie psychiczne istotna jest odpowiedź na pytanie, jak możemy dbać o regularną aktywność fizyczną i tworzyć prospołeczne przestrzenie w najbliższym otoczeniu zamieszkania. Ważną rolę odgrywa też zaangażowanie społeczne realizowane na najróżniejsze sposoby – wolontariat, udział w sesjach miasta, pomoc sąsiadom, regularny kontakt z ludźmi, bliższymi i dalszymi, do czego czasem potrzebna jest odpowiednia infrastruktura społeczna. Wiemy, że wytwarzamy dzięki temu oksytocynę, jeden z hormonów szczęścia. Myślę, że wszystkie te wymiary codziennego funkcjonowania w mieście mogą mieć olbrzymi wpływ na nasze dobre samopoczucie psychiczne. Musimy tylko zmienić sposób myślenia o naszym życiu codziennym i obszarach polityki, które są kluczowe w zapewnianiu nam odpowiednich warunków. Środowiska zaangażowane w pracę nad rozwojem miast powinny stawiać na podnoszenie poziomu zdrowia psychicznego i zrównoważony model poprawiania jego jakości w swoich przedsięwzięciach.
Layla McCay – międzynarodowa ekspertka w obszarze zdrowia publicznego z wykształceniem psychiatrycznym, założycielka i dyrektorka międzynarodowego Centrum Projektowania Miejskiego i Zdrowia Psychicznego, w latach 2008-2009 związana z brytyjskim National Health Service jako doradczyni Sir Bruce’a Keogh, dyrektora NHS.
Ilustracja Popek-Banach
[1] Patrz: http://www.urbandesignmentalhealth.com/
[2] Nieprzetłumaczalna gra słów. „Mind the gap” to wizualne lub dźwiękowe ostrzeżenie używane od 1969 roku w londyńskim metrze, żeby zwrócić uwagę pasażerów na szczelinę pomiędzy peronem a wagonem. Różne wersje ostrzeżenia wykorzystywane są w innych krajach (np. w Paryżu: Attention à la marche en descendant du train czy Berlinie: Bitte beachten Sie beim Aussteigen die Lücke zwischen Zug und Bahnsteigkante). Przez lata oryginalny angielski zwrot stał się popularnym wyrażeniem używanym w bardzo różnych kontekstach.
[3] Polecamy tekst „Nudne miejsca”, który znajdziecie w dziale HIT! tego wydania „Magazynu Miasta”.