Zielone miasto
Musimy inwestować w zieleń, by walczyć o życie – o wodę, zagrożony zasób miejski XXI wieku. #UrbanLabGdynia
Polska wysycha w przerażającym tempie. W dużej mierze jest to efekt naszego zamiłowania do betonowania wszystkiego, co popadnie i wycinania drzew bez żadnego namysłu nad konsekwencją tych decyzji. „Niektórzy marudzą, nieliczni protestują. Większość milczy. Albo sama tnie. A tną wszyscy. Nie tylko burmistrzowie. Tną miejskie spółki. Tną szkoły i przedszkola. Tną drogowcy. Tną kolejarze. Tnie wojsko. Tną spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty. Tną kościoły. Tną deweloperzy. Tną firmy. Tną mieszkańcy na swoich posesjach”, pisze Jan Mencwel w swojej nowej książce: „Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta”, w której świetnie opisuje ten niebezpieczny proceder.
Kluczem do sukcesu w projektowaniu zieleni miejskiej jest więc dzisiaj poważne myślenie o konsekwencjach niszczenia zieleni w miastach i o tworzeniu miejsca dla wody opadowej. Jest to jedna z najważniejszych obecnych miejskich funkcji natury. Tym bardziej, że kolejnym wyzwaniem, które będzie coraz pilniejsze wraz z rozwojem kryzysu klimatycznego, są nagłe intensywne ulewy. W polskich miastach zupełnie sobie z nimi nie radzimy. Przyjrzyjmy się więc drodze do rozwiązania tego problemu wraz z mgr inż. arch. Marią Skotnicką, członkinią zespołu Fundacji Sendzimira, która w ramach działań Urban Lab i cyklu wydarzeń Urban Cafe pt. „Żyj dobrze w mieście” opowiadała, jak mądrze stawić czoła tym wyzwaniom. I zacznijmy od podstaw.
Rytm natury
W jakim cyklu naturalnie żyje woda? Jej losy co i rusz zaczynają się od opadów, potem oczywiście spływa, wsiąka w grunt (infiltracja), częściowo odparowuje z roślin i gruntu, kondensuje się w parę wodną i znowu opada – tak wygląda jej naturalny obieg w przyrodzie. Naturalny. Dziś, w zabetonowanych miastach, w ogóle nie jest to już jednak jasne, ani naturalne. Bardzo często zaburzamy ten cykl przez zabetonowywanie płaszczyzn. W betonowych miastach woda opadowa nie wsiąka w nawierzchnie i w grunt. Odpływa do kanalizacji, a następnie do wyregulowanych rzek z zabetonowanymi korytami dalej niepozwalających jej wsiąkać w teren. W długiej perspektywie jest to proces zupełnie samobójczy, który prowadzi nas tylko do suszy. Mimo swoich drastycznych konsekwencji w polskich miastach praktyka ta jest jednak bardzo powszechna, o czym coraz częściej rozmawiamy. Coraz częściej widzimy przy tym, że dyskusje te nadal nie przynoszą skutków na dużą skalę. Inspirują za to m.in. niektóre samorządy do podejmowania decyzji (niestety wybiórczych) na rzecz mądrego gospodarowania wodą opadową na ich terenach. Coraz częściej działania pomagające zatrzymać deszczówkę w miejscu opadu podejmowane są też przez lokalne wspólnoty i niektórych mieszkańców oraz pojedynczych deweloperów. Jest więc o co walczyć.
Przypominamy więc podstawowe zasady mądrych decyzji wodnych, które mogą uratować nam życie i które możecie wdrażać i promować na różnych poziomach organizacji waszych społeczności miejskich – od podwórek po systemowe rozwiązania przyjmowane przez miejskie biura najwyższej rangi i rady miasta. Główną zasadą sine qua non jest obecnie fakt, że musimy dążyć do jak najwolniejszego spływania wody deszczowej i lokalnego przechwytywania jej dzięki przepuszczalnym powierzchniom stosowanym wszędzie, gdzie jest to tylko możliwe. Czyli gdzie? Jak sprawić, by woda nie przelatywała przez miasto, a zasilała je?
Zieleń powszechna
Kluczem do sukcesu jest inwestowanie w zieleń wszędzie, gdzie się da – wykorzystywanie każdej możliwej płaszczyzny. Ogromną rolę odgrywają oczywiście tereny zieleni zorganizowanej, w tym parki, ale jest to zaledwie kilkanaście procent powierzchni miasta. Morze możliwości daje nam za to tzw. zieleń towarzysząca, formalnie nieuznawana za tereny rekreacji. Pozwala ona na tworzenie warunków do regeneracji cyklu wodnego w mieście, czyli niedopuszczanie do marnowania wody poprzez brak możliwości pozostawania deszczówki jak najdłużej w miejscu opadu i jego okolicy. Strategia ta podnosi poziom naszego bezpieczeństwa i zdrowia oraz odporność, bo przyczynia się do nawilżania powietrza. Dobrze działa też na ekosystem. Nie oznacza to jednak, że praca nad rozwojem parków w mądry sposób nie jest dziś istotna. Jest. Ważnym narzędziem jest w niej dziś przy tym partycypacja w ich projektowaniu. Pozwala na oswajanie terenów zieleni przez mieszkańców i ich branie odpowiedzialności za nie i za ich los. Skotnicka przywołała w czasie wykładu m.in. przykład prowadzonego tak procesu rewitalizacji Parku Podłęże i Parku Lotników w Jaworznie, w ramach których powstały społeczne koncepcje nowych roli i kształtu tych miejsc. Dialog projektantów i zarządców terenów z mieszkańcami prowadzony był w formie debat, spacerów badawczych i wspólnych prac na makietach oraz geoankietach. Co ciekawe, w procesie pracy nad Parkiem Podłęże konsultacje realizowane były z różnymi grupami interesariuszy, a dialog i wymiana oczekiwań zarządzających i użytkowników doprowadziły do odejścia od pomysłu zbudowania w parku stadionu lekkoatletycznego dominującego funkcje zielone i rekreacyjne. Obecnie kluczowe są przede wszystkim jednak działania na rzecz lokalnych elementów zieleni oraz inwestowanie w błękitno-zieloną infrastrukturę w miejscach opadu. Powinniśmy stawiać między innymi na zielone dachy i ściany/elewacje oraz tarasy, które obniżają temperaturę w budynkach, redukują hałas i temperaturę we wnętrzach budynków, poprawiają lokalny mikroklimat, zwiększają wilgotność powietrza i obniżają temperaturę wokół budynków.
Zielone dachy świetnie sprawdzają się zarówno na dachach płaskich, jak i tych z pochyleniem, i mogą pełnić funkcje dekoracyjne i rekreacyjne. Dlatego też między innymi doceniło je jedno z bardziej progresywnych środowiskowo miast europejskich, czyli Rotterdam. W strategii Rotterdam 2030 miasto podzielone zostało na różne sektory na poziomie planu miasta. W każdym z nich, w zależności od problemu, z jakim miasto boryka się w danej części, zaplanowane zostały konkretne działania. W okolicach, w których woda regularnie niebezpiecznie się podnosi, miasto inwestuje w dachy, których zadaniem jest retencja wody w momencie opadu przy użyciu roślin i różnych pojemników. Wiemy z badań, że działanie to bardzo spowalnia podnoszenie się poziomu wody na poziomie chodników i jezdni. W innych sektorach postawiono na wymieszanie funkcji. Dachy rekreacyjne montuje się natomiast tam, gdzie brakuje przestrzeni publicznych, a dachy z instalacjami solarnymi w miejscach, w których pojawia się większe zapotrzebowanie na energię. Na zielone dachy porośnięte roślinnością lub z funkcją ogrodu społecznościowego Rotterdam stawia z kolei np. na budynkach szkół czy szpitali (z dodatkowo prowadzonymi badaniami na temat wpływu zieleni na zdrowie pacjentów). Lokalne inwestycje w przechwytywanie wody to też jednak np. różnego rodzaju zagłębienia na wodę, zbiorniki i mini zbiorniki retencyjne z zielenią, które oczyszczają deszczówkę i pozwalają na jej recykling oraz parowanie w środowisku miejskim, więc i nawilżanie powietrza, które działa zbawiennie na nasz poziom odporności i zdrowie.
Ciekawym narzędziem są też oczywiście zielone ściany. Pomiary realizowane przez Skotnicką w zeszłym roku w Katowicach pokazały, że elewacja nieporośniętego zielenią urzędu miasta osiągała w słońcu w momencie próby temperaturę 58 stopni Celsjusza. Zielona ściana na rynku, chłodząca lokalną wyspę ciepła, w słońcu miałą natomiast zaledwie 32 stopnie.
Zielone ulice
Naszej pomocy w kontekście zieleni potrzebują też oczywiście ulice, zabetonowane w rytm potrzeb kierowców samochodów, marnujące potencjał wody opadowej i podnoszące temperaturę w miastach. Skotnicka opowiadała m.in. o wpływie zagospodarowania powierzchni ulic drzewami na tworzenie się miejskich wysp ciepła. Zauważyła bardzo duże różnice w pomiarach temperatury na ulicy pozbawionej cienia i działania drzew oraz na powierzchniach ulic z drzewami. Na przykładowej drodze pozbawionej drzew zaparkowany na słońcu samochód nagrzewa się do 48 stopni Celsjusza, a w cieniu byłoby to zaledwie do 27°C. Relacja temperatury elewacji w tym samym zestawieniu to 36°C i 26°C, nawierzchni jezdni 44-23°C, a temperatur odczuwalnych 37-27°C. Jest więc o co walczyć, tym bardziej, że z innych źródeł wiemy, że śmiertelność ludzi w czasie fal upałów wzrasta wykładniczo i bardzo gwałtownie po przekroczeniu 32°C temperatury odczuwalnej. Skotnicka poruszyła też temat ekonomicznych usług pełnionych przez drzewa. Opowiadała, że w Nowym Jorku policzono, jak zwraca się każdy dolar wydany na pielęgnację wysokiej zieleni. Przynosi ponad siedmiokrotny zwrot w oszczędnościach w obszarze pracy nad oczyszczaniem powietrza, dzięki wytwarzaniu tlenu, pochłanianiu wody, zapobieganiu erozji gleby, nawilżaniu powietrza i korzystnym działaniu na układ odpornościowy.
Szukanie nowych miejsc na zieleń w obrębie miejskiej infrastruktury ruchu samochodowego to przy tym wszystkim bardzo wdzięczny proces, bo daje bezlik możliwości. Pojawiają się wśród nich oczywiście bardzo radykalne, takie jak przekształcanie jezdni w zielone aleje i deptaki. Działania mogą być też jednak mniej wymagające, tak jak np. zielone interwencje w przestrzenie parkingów (rozszczelnienie kostki/nawierzchni miejsc parkingowych – 50% ich powierzchni zaliczyć można do powierzchni biologicznie czynnej, pasy zieleni/ogrody deszczowe/rowy pomiędzy miejscami samochodami, odpowiednie wyprofilowanie nawierzchni pozwalające na używanie wody opadowej do zasilania tej zieleni). Konieczne jest dziś przy tym działanie w ramach małych i dużych ulic i stawianie na współistnienie klasycznej kanalizacji i zieleni retencyjnej na ich obszarach. Przydatne są w tych procesach jesień i zima, gdy liście i śnieg zalegają na częściach jezdni i pokazują, które ich fragmenty nie pełnią ważnej roli w systemie ruchu i można bez przeszkód przekształcić je w zielone zakamarki.
Zielone osiedla
Kluczowym elementem zielonego miasta są też zielone osiedla i błękitno-zielona infrastruktura w ich obrębie, czyli zieleń retencyjna i różne zbiorniki wodne, w tym oczka, potoki, rzeczki. Maria Skotnicka opowiadała oczywiście o roli systemowego podejścia do zieleni, wody i projektowania osiedli. Przywołała przy tym założenia zrównoważonej dzielnicy mieszkaniowo-usługowej Urrioaholt w Gardabaer na obrzeżach Reykjaviku, w całości wykorzystującej walory lokalne i wodę opadową. Przedstawiła też projekt koncepcyjny w pełni zrównoważonego osiedla w Jaworznie na terenie po starej cementowni Pieczyska, projektowanego z poszanowaniem potrzeb społecznych i środowiskowych, i całkowicie pozyskującego wodę opadową z powierzchni, wyposażonego w systemy solarne i recyklingowania wody szarej. Zaznaczyła przy tym, że dużą rolę odgrywają też mądre rozwiązania stosowane przed osiedlami, takie jak rowy i muldy chłonne, wypełniające się wodą przy nawalnych opadach oraz pasaże roślinne oddzielające jezdnie od chodnika i miejsca na parkingu.
Dobre osiedle to też oczywiście instytucje edukacyjne. A mądre zarządzanie wodą opadową to m.in. wiele rozwiązań, które stosować można, jednocześnie podnosząc środowiskową świadomość użytkowników inwestycji. Ciekawy w tym kontekście jest np. projekt z Radomia, w którym przy jednym z przedszkoli powstał staw retencyjny zrealizowany w ramach adaptacji terenu do zmian klimatu. Staw zbiera wodę opadową dzięki odpowiedniemu, nachylonemu ukształtowaniu terenu wokół, a przy okazji odbywają się przy nim zajęcia przyrodnicze dla dzieci. Coraz popularniejsze są dziś też przestrzenie publiczne, które zaprojektowane są tak, by tymczasowo stawać się mogły jeziorkami i zbiornikami w czasie ulewnych deszczy. Flagowym projektem tego rodzaju jest plac w Rotterdamie, na który spływa woda opadowa z okalających go dachów, a na co dzień jedna z trzech tworzących go niecek pełni funkcję boiska (polecamy tekst Martyny Obarskiej dostępny na naszej stronie: Wodne place).
W czasach kryzysu klimatycznego i nagłych, gwałtownych zmian pogody, miasto projektować trzeba w sposób elastyczny. Jedynym rozwiązaniem jest zaprzyjaźnienie się z wodą i tworzenie dla niej godnych warunków miejskich – zarówno dla tej, której potrzebujemy, w czasie suszy, jak i tej, która nam zagraża, w czasie nawalnych deszczy. Kilka lat temu opowiadał nam w Magazynie Miasta o tym wyzwaniu globalny wysłannik Holandii ds wody, Henk Ovink, podkreślając, że jeżeli szybko tego nie zrozumiemy, będziemy ofiarami własnych błędów. Nie mamy dziś innego wyjścia i właśnie do tego przekonywała w swoim wykładzie Maria Skotnicka.
—————————
Zobacz wykład „Zielone miasto”
Wykład odbył się 13.07.2020 online w ramach cyklu wydarzeń Urban Cafe, „Żyj dobrze w mieście”, w którym poruszane są kwestie otaczającej nas przestrzeni. Działania Urban Cafe odbywają się w ramach zadania „Adaptacja Koncepcji UrbanLab w Gdyni”, w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna na lata 2014-2020, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności
Tekst pierwotnie ukazał się na www.urbanlab.gdynia.pl