Batko-Tołuć: Propaganda czy informacja? Jak działają media burmistrza

Media są od kontroli, więc jeżeli wójt czy burmistrz jest wydawcą gazety, to jestem zaskoczona, bo sam siebie musiałby kontrolować. Samorządy mówią: „to nie są żadne gazety – my informujemy mieszkańców, to są takie biuletyny”

Katarzyna Batko-Tołuć, wiceprezeska i dyrektorka programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, podczas VI Kongresu Ruchów Miejskich prowadziła panele związane z Apelem o większą jawność przy podejmowaniu przez władze miasta decyzji o rozbudowie naszych miast oraz ze stanem mediów lokalnych. Naszą rozmowę o Apelu możecie obejrzeć na profilu Kongresu Ruchów Miejskich na Facebooku. Tematem podcastu stały się zaś media samorządowe prowadzone przez gminy, którym od niedawna przygląda się Watchdog Polska.

Posłuchaj też na Spotify!
 

„Najważniejszym problemem jest już to, że władze samorządowe prowadzą swoje własne gazety. Samorządy nie mają podstaw prawnych do tego, by zakładać swoje media. Dlatego do obserwacji przystąpiliśmy z pewną tezą – to skandal, że takie media są.  Trzeba więc je zlikwidować. Media są od kontroli, więc jeżeli wójt czy burmistrz jest wydawcą gazety, to jestem zaskoczona, bo sam siebie musiałby kontrolować. Samorządy mówią: <<to nie są żadne gazety – my informujemy mieszkańców, to są takie biuletyny>>” – na samym początku rozmowy powiedziała Katarzyna Batko-Tołuć. 

Monitoring sieci Watchdog Polska objął swoim zasięgiem 832 samorządowe gazety. Dokładną analizę ich treści przeprowadzono w 67 przypadkach. „Nie wszystkie te gazety są złe – w sensie – nie są propagandowe. Obraz jaki się z nich wyłania jest taki: mamy się dobrze, żyjemy w świecie pokojowym i są sukcesy. W tych gazetach pisze się o inwestycjach, przypomina i raportuje o przebiegu obchodów świąt i wydarzeń okolicznościowych. Pokazuje się to, czym żyła społeczność lokalna. W bardziej w propagandowych sytuacjach można tam znaleźć informacje o tym, co burmistrz odwiedził, uświetnił albo jakie dał nagrody.” – wyjaśnia Batko-Tołuć.

Nasza rozmówczyni podkreśla jednak, że takie media istotnie różnią się od obowiązkowych gminnych biuletynów informacji publicznej, w których zamieszcza się w nich wszystkie kluczowe informacje o funkcjonowaniu gminy. W mediach samorządowych dokonuje się selekcji – często poza jakąkolwiek kontrolą. Problem w tym, że dla wielu osób BIPy są bardzo skomplikowanym i nudnym źródłem informacji. Samorządowe media są bardziej atrakcyjne. Batko-Tołuć dodaje również, że „wiele lokalnych gazet nie napisze o tym, co się działo w szkole w związku z obchodami jakiegoś święta albo nie poda szczegółów z codziennego życia różnych organizacji w sołectwach. Tymczasem media samorządowe to robią. I dla wielu mieszkańców jest to jedyne drukowane źródło informacji na te tematy. Skoro to ważne dla mieszkańców, to może trzeba pozwolić takim mediom na funkcjonowanie?”. 

Media samorządowe mają jednak istotną wadę: „Zaobserwowaliśmy pełny bark różnorodności informacji. Naprawdę w pojedynczych wypadkach zdarza się , że możemy przeczytać, że wokół czegoś była jakaś kontrowersja albo pojawiły się różne opinie. Tego nie dowiesz się z takiej gazety, przeczytasz przede wszystkim o samym sukcesach. To oczywiście dla wielu ważna kwestia – często na tej podstawie budujemy sobie pozytywne poczucie dumy z własnej gminy. Ale niestety tak tworzona tożsamość jest jednowymiarowa” – podkreśla nasza rozmówczyni. Dlatego też jej zdaniem mieszkańcy powinni się sami zainteresować możliwością publikacji swoich tekstów w takich mediach i aktywnie stawali się współuczestnikami wydawania samorządowej prasy. To jest szansa na poszerzenie perspektywy patrzenia na gminę.

Istnienie mediów samorządowych stwarza także zagrożenie dla mediów prywatnych w danej gminie. Nie chodzi tylko o niszczenie rynku (media samorządowe są bezpłatne). Katarzyna Batko-Tołuć zwraca uwagę na jeszcze inną kwestię – pierwszeństwo lub w ogóle szansę dostępu do kluczowych informacji. „Jeśli burmistrz nie lubi prywatnej gazety, to przestaje np. odpowiadać na jej pytania lub udziela bardzo lakonicznych informacji. Za to w swoim medium udziela pełnej informacji. Jego media mają pierwszeństwo dostępu, a często nawet i wyłączność na dane tematy. Jeżeli więc mamy w gminie dobrze poinformowną, bezpłatną i dostępną w szerokiej dystrybucji lokalną gazetkę finansowaną ze środków publicznych, to ta prywatna może mieć problem z utrzymaniem się na rynku.

VI Kongres Ruchów Miejskich odbył się ponad miesiąc temu w Ostródzie i Iławie. „Magazyn Miasta”, wspólnie z jego organizatorami, przygotował serię publikacji poświęconych obecnej sytuacji ruchów miejskich. Zapraszamy do lektury tekstów i wsłuchania się w podcasty publikowane na naszych łamach oraz do odwiedzenia profilu Kongresu Ruchów Miejskich na Facebooku, gdzie można znaleźć wywiady podsumowujące sesje merytoryczne Kongresu.